Dożynki w jaworznickiej Byczynie00:02:38

zwiń opis video pokaż opis video
Dodał: dlaCiebietv
Dawnym zwyczajem po zakończeniu żniw urządzano barwne dożynki, zwane w niektórych rejonach Polski ograbkami. Tradycyjnie w Jaworznie świętujemy je dwukrotnie, w Byczynie i w centrum na rynku. Dzielnicowe byczyńskie dożynki odbyły się w niedzielę 4 września na tamtejszym rynku. Uroczystość rozpoczęła msza św., na której poświęcono dary pól i łąk.

Ołtarz pięknie ozdobiły panie z klubu Niko. Wieniec dożynkowy w kształcie serca z obrazem Matki Boskiej wykonały panie z zespołu Byczynianki. Uplotły go z kłosów i jarzębiny. W dawnej Polsce wieńce zdobiono złoconymi orzechami i figurkami z piernika. Poświęcono też bochny chleba z tegorocznej mąki. Jak nakazuje zwyczaj bochnami tymi częstowano przybyłych na dożynki. Dawnymi czasy podczas dożynek wykonywano tzw. pienia, czyli współcześnie to, co zwiemy pieśniami dożynkowymi. Zespół śpiewaczy Byczynianki odśpiewał pięć pieśni, w tym więc m.in pieśń Hej dożynki, dożynki.

Dożynkom towarzyszyły zawsze uczty zwane wyżynkiem. W Byczynie panie z zespołu Byczynianki podawały ciasta i chlebek ze smalcem i kiszonymi ogórkami. Obstalowano też wiele atrakcji. Jaworznickie koło Związku Hodowców Gołębi Pocztowych zaprezentowało trzy gołębie, które w tym roku pokonały ok. 1050 kilometrów lecąc z Brukseli. Lot zabrał im ponad 24 godziny. Jaworzniccy pszczelarze prezentowali tzw. ulik pokazowy. Ten rok był dla nich dobry. Tuż obok jaworznickie STK prezentowało deski kuchenne malowane w motywy jaworznickie. Byczyńska filia biblioteki miejskiej zaprosiła do gry planszowej Farmer, jak znalazł na tę okoliczność. MZNK przygotował konkurs ekologiczny i eko-rebusy. Pytania były i łatwe i trudne, a każde równie istotne, np. o zasoby naturalne, z których ekologicznie pozyskujemy energię. Panie z MZDiM zaprosiły na warsztaty florystyczne. PZŁ koło Kozioł w Jaworznie oblegali miłośnicy dzikiego ptactwa. Prezentowano sokoła wędrownego i puchacza, przecudnej urody i stoickiej natury. Nie mniej ciekawie prezentował się jastrząb Harrisa, przy którym nie wolno machać rękami, bo go to nieco denerwuje. Obok prezentowano orła stepowego o imieniu Elza. Ta zaś miewa różne humory, jak mówił jej opiekun. Strach się bać. Szczęśliwie spotkaliśmy też najprawdziwszego rolnika, pana Szymona, uprawiającego pszenicę, owies i jęczmień. Jak nam powiedział tegoroczne zbiory były dobre i susza była do przeżycia.

Dawnym zwyczajem kończono dożynki krępowaniem ekonomów powrósłami, bito ich przy tym wiązką chwastów i żądano okupu. W Jaworznie żeśmy tego zwyczaju nie odnotowali.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl
więcej

Komentarze