FISZ - jesteście gotowi - krew - chodżmy w deszcz - dwa ognie Wideo niepubliczne 00:19:45

zwiń opis video pokaż opis video
Dodał: ____ylwerowo-pl
my name is agatha oska
Panowie Panie pozwólcie że przedstawię
Pan ef hrabia miód cud unikat jak numer pesel
Szanowne Panie mówią „zestarzałeś się jak mój domowy pecet"
A oto moje dossier
Więc wiesz już skąd ten pośpiech
Tak pracuje „pi ar"
Filar co biznes w garści trzyma
Wiwat wiwat pan Ef
A nie Marcinkiewicz premier
Ja to wieczne dziecko leciutkie jak piórko jak balon nasiąkniety helem
Pan Ef ale nie z MARILLON
Jeden na milion płonie Bastylion
Gdzieś w centruma Warszawy
Duże dziecko co taki ma nawyk
Ze strzela serią skojarzń jak karabin
Kiedyś w zerówce mały cwany łobuz
Co mówi przepraszam gdy narobi smrodu
A nioe prymusik ani synek mamusi
Nie omnibusik co kabluje donosi
By wśród grona belferów zdobyć podziw
Dziś dzieciaki witają się w zerówce „elo ziomek"
Chcą być raperami siedzieć non stop na ławce gdzieś przed domem
Bladzi od ekranów jak trupy
Nasiąknięci sensacją jak ekranu pupil
Non stop cała dobę jak TVN24
A tam świat elit krwawy jak merry
Świat inwektyw
Jak Rutkowski detektyw
Podupada na zdrowiu
Czy to ja nic nie rozumiem czy oni zwariowali
Czy ja jestem dziecko a oni tak dojrzali
Mamy granaty w ustach co mogą nam wypalić
Powiedźcie ludzie jesteście gotowi
Zimne nerwy a serca jak prodiż
Duże dzieciaki mali chuligani
Granaty w ustach mogą nam wypalić
Ogromny tornister z Piotrusiem Panem
Kluski lane
Serca z marcepanem
Mycie zębów upierdliwe jak remament
Gumy turbo to był na to patent
„Halo halo" przez łoki toki
Skoki przez kozła pierwsze kapsle
Wyścig Pokoju na wersalce
Sentymenty takie tam
Baczki z saletry odpalam sam
To ja pan wieczny dzieciak
Z plecakiem większym niż
Worek w ręku dziś
Świat duplo kidilendów
A nie pana Tiki Taka i Pewexów
Tęczowy Muzik Box to był obciach
Beastie Boys Sonic Youth naszywki na kostkach
Kostki to plecaki
Bestselier na rynku jak polski hydraulik
Popatrz na te gadające głowy
Skowyt lanie wody kłody pod nogi
Ja wolę Kidilendy
Sentymenty gorące jak prodiż
Nie czytam gazet nie oglądam telewizji
Jak tam spojrze przez ramie to nie mogę się nadziwić
Czy to ja nic nie rozumiem czy oni zwariowali
W ustach mamy granaty co moga nam wypalić
Powiedźcie ludzie jesteście gotowi
Zimne nerwy a serca jak prodiż
Duże dzieciaki mali chuligani
Granaty w ustach mogą nam wypalić
Pan wieczny duży dzieciak
Z tornistrem na plecach
Dzieciaki krzyczą za mną
„Ej wyrośnięty ciulu co sie tak podniecasz"
Kickflip 180 nose slajdy na ławkach
Bez prawa do koloru
Co wiązało ręce jak bezpieczeństwa kaftan
Pierwszy kolorowy telewizor Sanyo
„Za chwile dalszy ciąg programu" „Cudowne lata" „Strachy na lachy"
Z deskorolką pod pachą mały człowiek chudy jak patyk
Proszę tu nie jeździć bo hałas jak na produkcyjnej hali
Oni maja paragrafy
A my mamy granaty w gębie które moga nam wypalić
Szemrane typy co chcą czyścić nam morale
Znowu wmawiać że kolorowe oznacza szare
Dzielić nas jak nikt dotąd
Leczyć swe kompleksy ja mam tego potąd
Czy to ja nic nie rozumiem czy oni zwariowali
A my mamy granaty w ustach które mogą nam wypalić
Powiedźcie ludzie jesteście gotowi
Zimne nerwy a serca jak prodiż
Duże dzieciaki mali chuligani
Granaty w ustach mogą nam wypalić

Oto moja gorąca krew jak bojler Osocze lepi się jak lep błyszczy jak spojler Nie jestem świętoszek wiesz jak Moiler Mam kilka gram uciułane w folie Powiedz czy Ty masz Krew, rzekę krwi Czerwona jak Campari Gorąca jak brie na grzance Hemoglobinę co mieli się jak ogień czerwienią ust Tlen, tlen przenoszony z płuc Jak z dna herbaty fus wędrujący po szklance Z płuc do tkanek żyłą przenoszony dźwięk Co pozostawia ślad na twej skórze jak płoza sanek Ty jesteś mój barwnik, barwnik krwi Erytrocyt co wali mi o szpik Krew w żyłach jak oprawki w etui Promieniuje w twoje pole jak fluid Nie pije krwi jak Zygfryd Jestem w tym biały jak leukocyt Krew szaleje jak trybuny Jak tajfuny w Azji Krew, moja krew szaleje na twym punkcie Psy mają więcej stylu niż ludzie, którzy przelewają krew Zmywają ze swoich rąk tak jak się zmywa make-up Szuruburu nie pozostaje ślad na rękach A w duszy dziura Wymoczyć sumienie jak pralka Zmyć z garnituru krew zmyć o zaciśniętych wargach To nie anarchia a czarny marsz Ubić sumienie, zdusić jak farsz Jak sars płuca A panu błyszczy na włosach brylantyna świeci jak projektor w kinach jak dewocjonalia Kołnierzyk krochmal, krawat powiewa i wisi jak genitalia Skóra marszczy się i pęka jak emalia A wojna ciągnie się jak "Moda na sukces" Więc jak chcesz jak pan chce Zmyć krew ze swoich rąk? Jestem Twoim teraz za chwilę i potem Potem zmieszanym z krwią tak uskuteczniam mój fortel I nie komentuje jak mody kreator jestem konserwator Co nie przelewa krwi chyba że w PCK gdzie moje DNA Krąży jak po chodniku kapsel Gęsta krew, gęsta jak bloków szpaler Co trze o powietrze jak palm pale bo to Dzika dżungla w której Ciśnienie skacze jak żuchwa jak wskazówka W ciśnieniomierzu, która idzie jak aeronauta Gdy jesteś tak blisko Krew gotuje się gorąca jest jak magma To nie ominie nas jak gazociąg Niemcy-Rosja To nie brudna gra na emocjach To moja krew Spijana z ust Badana w szerz, badana wzdłuż (x2) Krew..



Stawiam kropkę nad "i", przedstawiam me niewole, które zrzerają mnie od środka jak korniki korę. Tyłki wciśnięte w zamszowy nowy fotel, głowa na dębowym stole. Skaczę jak płyta na adapterze. Skaczę jak skoczek ze spadochronem, nad moim domem, co nie jest nomen - omen zapisane. Pole popisu mam więc całkiem duże, proszę burze oklasków w dużej temperaturze. Me niewole zdjąć jak z igły kurze, co daje czysty przester. Słowa mą bronią, rozpoczynamy jadkę ala spagetti western, wersja numer jeden stestuj, Jeśli masz uruchomiony tester. ograniczyć me niewole, wysyłać hen prosto w przestrzeń, me niewole. W obłędnym kole, wyłączyć pole ochronne i tlenie, bo tlen mi potrzebny by oddychać ehe ehe. Niewole małe jak karteczek zwoje, ale rozpieszczone jak telewizyjni idole, zbędne niczym szafie mole. Komórkowe telefony, rozmowy, dryń dryń, me niewole Chodźmy w deszcz Chodźmy w deszcz Chodźmy w deszcz Chodźmy w deszcz By zmoczyć niewole, moje i Twoje niewole, a chodźmy w deszcz Dryń dryń telefon dzwoni i rusza od nowa. Nowe mity i Twoja mała mitologia, co nie zdoła mi założyć pęta. Produkujecie nowe trendy robicie im zdjęcia. Torebeczka do szminki, szminka do dupy, ja mam styl pierwszej próby. Strzelam słowami z elektrycznej tuby. A Ty chcesz gdzieś mnie zaszczepić, chcesz definicji mojej grupy krwi, która wiesz jak brzmi, bo tłucze o Twe membrany, a bit jest gruby. Przyczepił się do Ciebie jak do drzewa warstwa huby. A Ty najchętniej to rączki to byś mi związał pentelką. Za bardzo pop na podziemie, za bardzo podziemny na pop. Strumień bez złudzeń zanim obudzę się we włąściwym miejscu. Chcesz mi zafundować trumnę, ułożyc mnie jak skrzypce w futerale. Ostatnim gwoździem dobić mój talent, który i tak coraz rzadziej w radiu, nawet tym co ma twarz, a nie ma ryja. Teraz reklamy nie przerywają muzyki to muzyka reklamy przerywa, wszystko jest towarem. Pyk Pyk świeci i przemija Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz! Reklamy na słupie, reklamy na koszuli, na puli zbędnych nagrań. Reklamy na dupie i ciasteczku przeliczamy banknoty, czy starczy czy nie, czy rzut do tarczy i od razu numer 10, to niemożliwe. Musisz biec tup tup a masz tylko chwilę, dryń dryń faxy, idą szybkie ksero, wypalamy płytki nielegalnie w nero. galeria mokotów, czerwone koszule, garnek modna opaska, czapeczka siub siub, i szybciej szybciej puk puk goście, obiad, sen, spać nie sapać, nie chrapać. Budzik - wstać rano, buty, spodnie, koszula, biegiem, drzewo numer 1, drzewo numer 2, drzewo numer 3, drzewo numer 27, niewole ehe ehe Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, Chodźmy w deszcz, a chodźmy w deszcz, zmoczyć niewole, moje, Twoje małe, duże niewole. Moje, Twoje niewole! Niewole! Nie - niewole

Zapomnij o tych co skrzywdzili cie
Kiedy robiło się ciemno, jakby nie było lata
Nie mam tak grubych skór by to nie trafiło w czuły punkt
Wiem coś o tym, uwierz wiem coś o tym
Zdradzili cię bliscy
A tak obcy jakby stali za mgłą
To trochę jak zabawa w dwa ognie
Taka, że aż piłka cię dotknie
A ty zejdziesz z boiska zbita jak pies
Kiedy zacznie się ściemniać
A moja ręka jak skrzydło zasłoni cię
Będzie chronić przed ciemną wodą, mętną wodą
Odpocznij
Zapomnij o tych, co skrzywdzili cie
Ciemna woda, mętna woda
W twoich oczach pełnych obaw
Odpocznij
Zapomnij o tych, co skrzywdzili cie
Mętna woda, ciemna woda
W twoich oczach pełnych obaw
Wspieramy się tyle lat
To co między nami jest święte
Choć tracę wiarę
Moja wiara blednie
To kiedy patrzę ci w oczy
Anioły inne światy
Wirują mi w głowie jak blender
Ocal mnie od ognia
Kiedy leżę sam w sypialni
Ogień liże parapety i firanki
To trochę jak zabawa w dwa ognie
Czekam aż piłka mnie dotknie
I zejdę z boiska zbity jak pies
To trochę jak zabawa w dwa ognie (w dwa ognie)
Kiedy zacznie się ściemniać
A moja ręka jak skrzydło zasłoni cię
Będzie chronić przed ciemna woda, mętną wodą
Odpocznij
Zapomnij o tych, co skrzywdzili cię
Ciemna woda, mętna woda
W twoich oczach pełnych obaw
Odpocznij
Zapomnij o tych, co skrzywdzili cie
Mętna woda, ciemna woda
W twoich oczach pełnych obaw

Film znajduje się w katalogu: PL - PL


Komentarze