Dodał: Mariuszpapa
" Narrator, człowiek o "szlacheckim pochodzeniu", określający siebie jako William Wilson, potępia swoją nieszczęsną przeszłość, chociaż nie godzi się na to aby wziąć na siebie winę za swoje działania, mówiąc, że "żaden człowiek nigdy nie był wcześniej w ten sposób kuszony". Po pewnym czasie narracja jest skoncentrowana na opisie jego lat chłopięcych, które spędził w "dużej, bezładnej elżbietańskiej szkole, w szaro wyglądającej wiosce w Anglii". Dom szkolny był ogromny, z wieloma krętymi korytarzami i pomieszczeniami, usytuowany na rozległym terenie.
William opisuje spotkanie z innym chłopcem, który dzieli z nim to samo nazwisko, ma podobny wygląd i nawet urodził się dokładnie tego samego dnia, 19 stycznia (Co jest również datą urodzin Poe). Ów drugi William stanowi dla niego jedyną konkurencję w nauce, sporcie i popularności. Chłopiec zdaje się być w stanie konkurować z nim z wielką łatwością, co jest według Williama dowodem jego wyższości, gdyż aby nie doznać porażki, protagonista musiał dokładać niesamowitych starań. Imię William wprawia go w zakłopotanie, gdyż brzmi "plebejsko i pospolicie". Jest on również zirytowany tym, że musi słyszeć to samo nazwisko dwukrotnie z powodu obecności jego konkurenta.
Ten zaczyna stopniowo naśladować zachowanie, styl ubierania się oraz sposób mówienia Williama, choć przez ogólnoustrojowe problemy, mógł on tylko szeptać. Z biegiem czasu chłopak zaczyna udzielać Williamowi rad specyficznej natury, których jednak ten nie godzi się brać pod uwagę, oburzając się na jego arogancję. Pewnej nocy wkrada się on do pokoju konkurenta i ku jego zdumieniu stwierdza, że twarz chłopca jest niemal identyczna z jego własną. Po tym zdarzeniu William opuszcza natychmiast akademię, tylko aby się dowiedzieć, że jego sobowtór zrobił dokładnie to samo, tego samego dnia.
Ostatecznie uczęszcza on do Eton i Oksfordu, stopniowo staje się coraz bardziej rozpustny i dopuszcza się, jak sam to określa, "rożnych psot", jak kradzież dużych sum pieniędzy od biednego człowieka szlacheckiego pochodzenia, oszukując go w grze w karty, czy uwodząc zamężną kobietę. Za każdym razem, gdy jego sobowtór się pojawia, z twarzą zawsze zakrytą, szepcze on kilka słów, wystarczających do zaalarmowania innych graczy, którzy szybko zaczynają reagować na zachowanie Williama, a następnie znika w taki sposób, że jego twarz pozostaje niezauważona przez pozostałych. Po ostatnim z podobnych incydentów na balu w Rzymie, William zaciąga swojego nieprzejednanego sobowtóra - który nosi identyczne ubrania - do jednego z przedpokojów i dźga go śmiertelnie.
Po tym czynie wydaje się pojawiać znienacka duże lustro, pokazujące jego własne odbicie, lecz wraz ze wszystkimi bladymi rysami, tonącymi we krwi - pozornie martwego sobowtóra, który jednak nie mówi już szeptem. Narrator odczuwa to wypowiadając słowa: "We mnie istniałeś i -- spojrzyj w moją śmierć , spojrzyj wskroś tej, która jest twoją, postaci -- jak doszczętnie zamordowałeś siebie samego!"
źródło: Wikipedia
William opisuje spotkanie z innym chłopcem, który dzieli z nim to samo nazwisko, ma podobny wygląd i nawet urodził się dokładnie tego samego dnia, 19 stycznia (Co jest również datą urodzin Poe). Ów drugi William stanowi dla niego jedyną konkurencję w nauce, sporcie i popularności. Chłopiec zdaje się być w stanie konkurować z nim z wielką łatwością, co jest według Williama dowodem jego wyższości, gdyż aby nie doznać porażki, protagonista musiał dokładać niesamowitych starań. Imię William wprawia go w zakłopotanie, gdyż brzmi "plebejsko i pospolicie". Jest on również zirytowany tym, że musi słyszeć to samo nazwisko dwukrotnie z powodu obecności jego konkurenta.
Ten zaczyna stopniowo naśladować zachowanie, styl ubierania się oraz sposób mówienia Williama, choć przez ogólnoustrojowe problemy, mógł on tylko szeptać. Z biegiem czasu chłopak zaczyna udzielać Williamowi rad specyficznej natury, których jednak ten nie godzi się brać pod uwagę, oburzając się na jego arogancję. Pewnej nocy wkrada się on do pokoju konkurenta i ku jego zdumieniu stwierdza, że twarz chłopca jest niemal identyczna z jego własną. Po tym zdarzeniu William opuszcza natychmiast akademię, tylko aby się dowiedzieć, że jego sobowtór zrobił dokładnie to samo, tego samego dnia.
Ostatecznie uczęszcza on do Eton i Oksfordu, stopniowo staje się coraz bardziej rozpustny i dopuszcza się, jak sam to określa, "rożnych psot", jak kradzież dużych sum pieniędzy od biednego człowieka szlacheckiego pochodzenia, oszukując go w grze w karty, czy uwodząc zamężną kobietę. Za każdym razem, gdy jego sobowtór się pojawia, z twarzą zawsze zakrytą, szepcze on kilka słów, wystarczających do zaalarmowania innych graczy, którzy szybko zaczynają reagować na zachowanie Williama, a następnie znika w taki sposób, że jego twarz pozostaje niezauważona przez pozostałych. Po ostatnim z podobnych incydentów na balu w Rzymie, William zaciąga swojego nieprzejednanego sobowtóra - który nosi identyczne ubrania - do jednego z przedpokojów i dźga go śmiertelnie.
Po tym czynie wydaje się pojawiać znienacka duże lustro, pokazujące jego własne odbicie, lecz wraz ze wszystkimi bladymi rysami, tonącymi we krwi - pozornie martwego sobowtóra, który jednak nie mówi już szeptem. Narrator odczuwa to wypowiadając słowa: "We mnie istniałeś i -- spojrzyj w moją śmierć , spojrzyj wskroś tej, która jest twoją, postaci -- jak doszczętnie zamordowałeś siebie samego!"
źródło: Wikipedia