Porozmawiajmy o Jaworznie: STOP farmie fotowoltaicznej w Ciężkowicach mieszkańcy zdeterminowani00:07:18
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: dlaCiebietv
Stop farmie fotowoltaicznej w Ciężkowicach mówią mieszkańcy, którzy są zdeterminowani do powstrzymania inwestycji, która nie tylko wpłynie na przyrodę, ale także na komfort ich życia.
Mieszkańcy dzielnicy Ciężkowice głośno sprzeciwiają się planowanej budowie gigantycznej farmy fotowoltaicznej na terenach rekreacyjnych przy Zalewie Sosina w Jaworznie-Ciężkowicach.
Pierwotnie te rozległe tereny położone m.in. w okolicy ulicy Bobrowa Górka, były w Miejscowym Planie Zagospodarowania przeznaczone pod sport i rekreacje, co naturalnie się wpisuje w okolice mówi autor petycji i jeden z inicjatorów protestu Łukasz Wiśniewski.
Park Gródek, Zalew Sosina czy stadnina koni to rzeczywiście miejsca sąsiadujące ze 100 hektarami terenów zielonych, które mają zostać przekształcone na miejsce, gdzie będzie można pozyskiwać energię ze słońca.
MÓWIMY ZDECYDOWANE NIE FARMIE FOTOWOLTAICZNE W CIĘŻKOWICACH MÓWI FILIP KUCHARSKI
Ze względu na Miejscowy Plan Zagospodarowania taka inwestycja nie byłaby w ogóle możliwe. Jednakże prywatny inwestor wystąpił o prośbę zmiany zagospodarowania na tymczasowy okres 30 lat, aby w ten sposób móc postawić farmę i z obszaru przeznaczonego na sport i rekreacje, zrobić obszar do produkowania energii.
Inicjatorzy protestu podkreślają jednak, że nie są przeciwnikami budowy farmy fotowoltaicznej jako takiej, ale nie kosztem natury, ludzi i pierwotnych planów zagospodarowania.
Powodów, dla których mieszkańcy nie chcą, aby przed ich oknami powstała ta ogromna farma fotowoltaiczna jest naprawdę dużo. Zaczynając od natury, gdzie na wspominanym obszarze żyją m.in. bobry, lisy, bociany, bażanty, sarny, a nawet łosie, a kończąc na komforcie ludzi tam mieszkających.
Ponadto jak dodaje Filip Kucharski jaką to wystawia wizytówkę miastu, które niszczy naturę.
Trzeba przypomnieć także, że w 2009 roku Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska proponowała utworzenie w miejscu, gdzie planuje się farmę, obszaru Natura 2000, ze względu na rosnące tam chronione unijnymi dyrektywami rośliny storczykowate, a także siedliska dwóch gatunków motyli. Włodarze nie wyrazili jednak wtedy na to zgody, argumentując, że obszar ten przeznaczony jest na sport i rekreację.
Co więcej, potencjalny wjazd na farmę, ma iść w pobliżu tyle, co powstałego placu zabaw Bobrowa Górka. Inwestycja więc służąca dzieciom i mieszkańcom, będzie w najbliższym otoczeniu drogi, którą poruszać się będzie transport ciężki. To samo w sobie generuje niebezpieczne sytuacje, nie wspominając już o brudzie i kurzu i de facto zaprzecza przeznaczeniu terenu, jakim jest plac zabaw.
Mieszkańcy zmianami w planach czują się przez aktualnych włodarzy miasta oszukani. W końcu nie po to budowali domy na peryferiach, aby spoglądać na farmę fotowoltaiczną.
Wiele osób się tutaj sprowadziło, wybrało to miejsce, hodują tutaj zwierzęta m.in. alpaki i nagle się okazuje, że przeznaczenie terenu, przy którym żyją się zmienia o 180 stopni - przekonuje mieszkaniec dzielnicy.
BĘDZIEMY POTESTOWAĆ! PRZEKONUJĘ ŁUKASZ WIŚNIEWSKI
Dlatego mieszkańcy zebrali już ponad 400 podpisów pod petycją w tej sprawie i zapewniają, że nie ustąpią, aż projekt nie zostanie zaniechany. Protestować będą do skutku.
Kilka czy kilkanaście lat temu Sodową górę i Park Geosfera także chciano zamienić w wysypisko śmieci, ale dzięki protestom się to nie udało, to pokazuje, że możemy wpływać na władze, które nie są nieomylne dodaje Łukasz Wiśniewski.
Aby wesprzeć mieszkańców Ciężkowic, wystarczy wejść na stronę stopfarmie.pl i tam podpisać petycję elektroniczną, którą już podpisało blisko 450 osób. W planach jest stworzenie także petycji papierowej, aby dotrzeć do jak największej liczby mieszkańców.
Nasi rozmówcy dodają także, że w lokalnej prasie związanej z miastem nie znajdzie się informacji o planach miasta w kwestii Ciężkowic.
TEMAT FARMY JEST SUKCESYWNIE ZAMIATANY POD DYWAN DODAJE PAN ŁUKASZ
Miał być teren rekreacyjny, kiedyś miało być nawet pole golfowe, była możliwość na Obszar Natura 2000, ale aktualni rządzący miastem i zewnętrzny inwestor plany mają inne i nie bacząc na ludzi, ani przyrodę chcą zrealizować na obszarze 100 hektarów naprawdę potężną farmę fotowoltaiczną. Czy to im się uda, czy jednak mieszkańcy swoimi protestami zniwelują ten plan? Tego jeszcze nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że do tego tematu z pewnością powrócimy.
Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl
Mieszkańcy dzielnicy Ciężkowice głośno sprzeciwiają się planowanej budowie gigantycznej farmy fotowoltaicznej na terenach rekreacyjnych przy Zalewie Sosina w Jaworznie-Ciężkowicach.
Pierwotnie te rozległe tereny położone m.in. w okolicy ulicy Bobrowa Górka, były w Miejscowym Planie Zagospodarowania przeznaczone pod sport i rekreacje, co naturalnie się wpisuje w okolice mówi autor petycji i jeden z inicjatorów protestu Łukasz Wiśniewski.
Park Gródek, Zalew Sosina czy stadnina koni to rzeczywiście miejsca sąsiadujące ze 100 hektarami terenów zielonych, które mają zostać przekształcone na miejsce, gdzie będzie można pozyskiwać energię ze słońca.
MÓWIMY ZDECYDOWANE NIE FARMIE FOTOWOLTAICZNE W CIĘŻKOWICACH MÓWI FILIP KUCHARSKI
Ze względu na Miejscowy Plan Zagospodarowania taka inwestycja nie byłaby w ogóle możliwe. Jednakże prywatny inwestor wystąpił o prośbę zmiany zagospodarowania na tymczasowy okres 30 lat, aby w ten sposób móc postawić farmę i z obszaru przeznaczonego na sport i rekreacje, zrobić obszar do produkowania energii.
Inicjatorzy protestu podkreślają jednak, że nie są przeciwnikami budowy farmy fotowoltaicznej jako takiej, ale nie kosztem natury, ludzi i pierwotnych planów zagospodarowania.
Powodów, dla których mieszkańcy nie chcą, aby przed ich oknami powstała ta ogromna farma fotowoltaiczna jest naprawdę dużo. Zaczynając od natury, gdzie na wspominanym obszarze żyją m.in. bobry, lisy, bociany, bażanty, sarny, a nawet łosie, a kończąc na komforcie ludzi tam mieszkających.
Ponadto jak dodaje Filip Kucharski jaką to wystawia wizytówkę miastu, które niszczy naturę.
Trzeba przypomnieć także, że w 2009 roku Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska proponowała utworzenie w miejscu, gdzie planuje się farmę, obszaru Natura 2000, ze względu na rosnące tam chronione unijnymi dyrektywami rośliny storczykowate, a także siedliska dwóch gatunków motyli. Włodarze nie wyrazili jednak wtedy na to zgody, argumentując, że obszar ten przeznaczony jest na sport i rekreację.
Co więcej, potencjalny wjazd na farmę, ma iść w pobliżu tyle, co powstałego placu zabaw Bobrowa Górka. Inwestycja więc służąca dzieciom i mieszkańcom, będzie w najbliższym otoczeniu drogi, którą poruszać się będzie transport ciężki. To samo w sobie generuje niebezpieczne sytuacje, nie wspominając już o brudzie i kurzu i de facto zaprzecza przeznaczeniu terenu, jakim jest plac zabaw.
Mieszkańcy zmianami w planach czują się przez aktualnych włodarzy miasta oszukani. W końcu nie po to budowali domy na peryferiach, aby spoglądać na farmę fotowoltaiczną.
Wiele osób się tutaj sprowadziło, wybrało to miejsce, hodują tutaj zwierzęta m.in. alpaki i nagle się okazuje, że przeznaczenie terenu, przy którym żyją się zmienia o 180 stopni - przekonuje mieszkaniec dzielnicy.
BĘDZIEMY POTESTOWAĆ! PRZEKONUJĘ ŁUKASZ WIŚNIEWSKI
Dlatego mieszkańcy zebrali już ponad 400 podpisów pod petycją w tej sprawie i zapewniają, że nie ustąpią, aż projekt nie zostanie zaniechany. Protestować będą do skutku.
Kilka czy kilkanaście lat temu Sodową górę i Park Geosfera także chciano zamienić w wysypisko śmieci, ale dzięki protestom się to nie udało, to pokazuje, że możemy wpływać na władze, które nie są nieomylne dodaje Łukasz Wiśniewski.
Aby wesprzeć mieszkańców Ciężkowic, wystarczy wejść na stronę stopfarmie.pl i tam podpisać petycję elektroniczną, którą już podpisało blisko 450 osób. W planach jest stworzenie także petycji papierowej, aby dotrzeć do jak największej liczby mieszkańców.
Nasi rozmówcy dodają także, że w lokalnej prasie związanej z miastem nie znajdzie się informacji o planach miasta w kwestii Ciężkowic.
TEMAT FARMY JEST SUKCESYWNIE ZAMIATANY POD DYWAN DODAJE PAN ŁUKASZ
Miał być teren rekreacyjny, kiedyś miało być nawet pole golfowe, była możliwość na Obszar Natura 2000, ale aktualni rządzący miastem i zewnętrzny inwestor plany mają inne i nie bacząc na ludzi, ani przyrodę chcą zrealizować na obszarze 100 hektarów naprawdę potężną farmę fotowoltaiczną. Czy to im się uda, czy jednak mieszkańcy swoimi protestami zniwelują ten plan? Tego jeszcze nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że do tego tematu z pewnością powrócimy.
Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje