Wywiad ze Świadkiem ukraińskiego ludobójstwa na Polakach - Janina Kalinowska00:50:11
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: Jacek_Miedlar
- Przeżyłam ukraińskie ludobójstwo na Polakach, po to, by prawdę o tej zbrodni przekazywać dalej i walczyć o pamięć o pomordowanych Polakach w marcu 2021 roku powiedziała Pani Janina Kalinowska, wówczas przewodnicząca Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu, ocalały Świadek ukraińskiego ludobójstwa na Polakach, z którą miałem zaszczyt rozmawiać. Kilka miesięcy później, 13 września 2021 roku w Zamościu, zmarła we śnie. Dziś publikuję wspomnienia tej wyjątkowej osoby w formie niemal godzinnego wywiadu.
Ponieważ w roku 1943 Ukraińcy wymordowali jej rodzinę, a ona została sierotą, Janina Kalinowska (z domu Sokół) nigdy nie poznała prawdziwej daty swoich urodzin. Tę, trzy lata po zakończeniu II wojny światowej, ustalił Sąd Grodzki w Zamościu przypisując 24 maja 1935 jako datę jej urodzenia.
Urodziła się w Fundumie w kolonii wojskowej na terenie powiatu stanisławowskiego. W wywiadzie, który przeprowadziłem w jej domu, przybliża perypetie jej rodziny. Zaraz po wybuchu wojny w 1939 roku, jej najbliżsi padli ofiarą prześladowań ze strony mniejszości narodowych zamieszkujących okupowaną Rzeczpospolitą.
- Jak przyszli Sowieci to Żydzi wskazali, bo on był leśniczym, to wywieźli [dziadka - przyp. JM] na Sybir - wspomina.
W końcu nadszedł rok 1943. 11 lipca, zwanego dziś krwawą niedzielą, na jej oczach Ukraińcy zamordowali jej mamę. Ona sama cudem uniknęła śmierci. Ukraińcy podpalili dom, a do wybiegających z niego Polaków oddawali strzały z broni palnej. Zbroczona we krwi, z palącym się ubraniem na lewym ramieniu, mała Jasia wybiegła z domostwa. Nad jej głową świszczały kule.
- W pamięci mi została wielka łuna. Nie wiedziałam, że to zabita mama leży (...) pamiętam te duże otwarte, niebieskie oczy mamy - opowiada.
W tym czasie, jej siostra, najprawdopodobniej była w Żurawcu obok Kisielina, gdzie 11 lipca, w trakcie niedzielnej mszy świętej Ukraińcy zgotowali Polakom rzeź. Te wydarzenia przybliża w wywiadzie śp. Danuta Kujawa.
Do Żurawca także przyszli Ukraińcy. Jak się później okazało, babcia Janiny Kalinowskiej, wraz z wnukami i innymi bliskimi, była zakopana w jednym dole.
- Gdyby nie fartuszek babci, to trudno by było babcię poznać, znaczy to, że pewnie została zamordowana siekierą - wspomina i dodaje, że zbrodnie, których dopuszczali się Ukraińcy na Polakach były przerażające.
- Było też tak, że mąż-Ukrainiec zamordował żonę-Polkę i odwrotnie: kobieta-Ukrainka mordowała męża-Ukraińca - wspomina.
Janina Kalinowska przeżyła dzięki pomocy kolegi jej taty, ukraińskiego sąsiada, który kilka dni przechowywał ją w domu. Nie ujawniła nazwiska tego Ukraińca, gdyż - jak podniosła - za Bugiem żyje jego rodzina i obawiałaby się o ich życie.
Pomocny Ukrainiec zaprowadził ją do Włodzimierca do rodziny Karchutuów, znajomych jej taty - Jana Sokoła.
- Kazali mi mówić do siebie per dziadek i babcia - opowiada Janina Kalinowska. Z Karchutami przeżyła następne pięć lat, w tym niewolę w Niemczech. W roku 1948 znalazła się już w Domu Dziecka w Zamościu, gdzie było jej bardzo dobrze.
Janina Kalinowska nie ma wątpliwości, że dziś ten nazizm ukraiński się odrodził, bo Juszczenko wskrzesił banderyzm. Czy możliwe jest pojednanie polsko-ukraińskie?
- Jeżeli pojednanie może być, to tylko jeżeli przyznają się do winy, jeżeli zrobią rozgrzeszenie i wykonają pokutę tak jak w chrześcijaństwie jest, a oni przecież też są grekokatolikami-chrześcijanami - mówi i wskazuje na istny skandal, tj. wyniesienia do chwały ołtarzy abp. Andreja Szeptyckiego, którego nie interesowała lejąca się strumieniami polska krew.
Ostatnie dziesięciolecia swojego życia Pani Janina poświęciła głoszeniu świadectwa o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach. Była inicjatorką zrzeszania Polaków ocalałych z rąk ukraińskich morderców. Upamiętniała ofiary tamtej zbrodni, organizując obchody, spotkania historyczne, ekspozycje wystaw. Stowarzyszenie, któremu przewodziła, przy wsparciu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ustawiło ponad 30 krzyży w miejscach mordów na Wołyniu.
Pasjonująca, niemal godzinna rozmowa z Panią Janiną Kalinowską jest dostępna w aplikacji wPrawoTV na Androida oraz iOS. Subskrybując aplikację za niecałe 5 złotych miesięcznie, wspieracie Państwo moje działania w realizacji tego niezwykle ważnego projektu. W aplikacji znajdziecie także kilkanaście innych nagrań ze Świadkami Rzezi Wołyńskiej.
Wspierającym realizację tego projektu z całego serca dziękuję (http://wprawo.pl/wsparcie) i zachęcam do dokonania zakupu, zwłaszcza moich książek na http://sklep-wprawo.pl. Zamówienia zagraniczne: kontakt@sklep-wprawo.pl.
Ponieważ w roku 1943 Ukraińcy wymordowali jej rodzinę, a ona została sierotą, Janina Kalinowska (z domu Sokół) nigdy nie poznała prawdziwej daty swoich urodzin. Tę, trzy lata po zakończeniu II wojny światowej, ustalił Sąd Grodzki w Zamościu przypisując 24 maja 1935 jako datę jej urodzenia.
Urodziła się w Fundumie w kolonii wojskowej na terenie powiatu stanisławowskiego. W wywiadzie, który przeprowadziłem w jej domu, przybliża perypetie jej rodziny. Zaraz po wybuchu wojny w 1939 roku, jej najbliżsi padli ofiarą prześladowań ze strony mniejszości narodowych zamieszkujących okupowaną Rzeczpospolitą.
- Jak przyszli Sowieci to Żydzi wskazali, bo on był leśniczym, to wywieźli [dziadka - przyp. JM] na Sybir - wspomina.
W końcu nadszedł rok 1943. 11 lipca, zwanego dziś krwawą niedzielą, na jej oczach Ukraińcy zamordowali jej mamę. Ona sama cudem uniknęła śmierci. Ukraińcy podpalili dom, a do wybiegających z niego Polaków oddawali strzały z broni palnej. Zbroczona we krwi, z palącym się ubraniem na lewym ramieniu, mała Jasia wybiegła z domostwa. Nad jej głową świszczały kule.
- W pamięci mi została wielka łuna. Nie wiedziałam, że to zabita mama leży (...) pamiętam te duże otwarte, niebieskie oczy mamy - opowiada.
W tym czasie, jej siostra, najprawdopodobniej była w Żurawcu obok Kisielina, gdzie 11 lipca, w trakcie niedzielnej mszy świętej Ukraińcy zgotowali Polakom rzeź. Te wydarzenia przybliża w wywiadzie śp. Danuta Kujawa.
Do Żurawca także przyszli Ukraińcy. Jak się później okazało, babcia Janiny Kalinowskiej, wraz z wnukami i innymi bliskimi, była zakopana w jednym dole.
- Gdyby nie fartuszek babci, to trudno by było babcię poznać, znaczy to, że pewnie została zamordowana siekierą - wspomina i dodaje, że zbrodnie, których dopuszczali się Ukraińcy na Polakach były przerażające.
- Było też tak, że mąż-Ukrainiec zamordował żonę-Polkę i odwrotnie: kobieta-Ukrainka mordowała męża-Ukraińca - wspomina.
Janina Kalinowska przeżyła dzięki pomocy kolegi jej taty, ukraińskiego sąsiada, który kilka dni przechowywał ją w domu. Nie ujawniła nazwiska tego Ukraińca, gdyż - jak podniosła - za Bugiem żyje jego rodzina i obawiałaby się o ich życie.
Pomocny Ukrainiec zaprowadził ją do Włodzimierca do rodziny Karchutuów, znajomych jej taty - Jana Sokoła.
- Kazali mi mówić do siebie per dziadek i babcia - opowiada Janina Kalinowska. Z Karchutami przeżyła następne pięć lat, w tym niewolę w Niemczech. W roku 1948 znalazła się już w Domu Dziecka w Zamościu, gdzie było jej bardzo dobrze.
Janina Kalinowska nie ma wątpliwości, że dziś ten nazizm ukraiński się odrodził, bo Juszczenko wskrzesił banderyzm. Czy możliwe jest pojednanie polsko-ukraińskie?
- Jeżeli pojednanie może być, to tylko jeżeli przyznają się do winy, jeżeli zrobią rozgrzeszenie i wykonają pokutę tak jak w chrześcijaństwie jest, a oni przecież też są grekokatolikami-chrześcijanami - mówi i wskazuje na istny skandal, tj. wyniesienia do chwały ołtarzy abp. Andreja Szeptyckiego, którego nie interesowała lejąca się strumieniami polska krew.
Ostatnie dziesięciolecia swojego życia Pani Janina poświęciła głoszeniu świadectwa o ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach. Była inicjatorką zrzeszania Polaków ocalałych z rąk ukraińskich morderców. Upamiętniała ofiary tamtej zbrodni, organizując obchody, spotkania historyczne, ekspozycje wystaw. Stowarzyszenie, któremu przewodziła, przy wsparciu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ustawiło ponad 30 krzyży w miejscach mordów na Wołyniu.
Pasjonująca, niemal godzinna rozmowa z Panią Janiną Kalinowską jest dostępna w aplikacji wPrawoTV na Androida oraz iOS. Subskrybując aplikację za niecałe 5 złotych miesięcznie, wspieracie Państwo moje działania w realizacji tego niezwykle ważnego projektu. W aplikacji znajdziecie także kilkanaście innych nagrań ze Świadkami Rzezi Wołyńskiej.
Wspierającym realizację tego projektu z całego serca dziękuję (http://wprawo.pl/wsparcie) i zachęcam do dokonania zakupu, zwłaszcza moich książek na http://sklep-wprawo.pl. Zamówienia zagraniczne: kontakt@sklep-wprawo.pl.
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje