Komentarze
anonim
Oooo, no proszę, znów ten przezroczysty aktorzyna, jak z drugiej strony lustra, lojtkowaty amancik od siedmiu boleści flagowo znany z pretty - chały
Hehe.
Postanowiłem więc niezbędnie się zdystansować, żeby luknąć na ten film. I niestety, nie dałem rady wytrzymać, bo znów zaczęło odzywać się to samo wrażenie co zawsze na widok tego obślinionego, wylizanego i wyłachanego patafiana. Dwa do wyboru, a nie wiadomo, które zdaje się bardziej przeważać. Pierwsze, że na widok gęby tego foliowatego amanta, już od razu odrzuca, że mdło się robi i chce się rzygać. A drugie z kolei, że z miejsca od razu zdaje się otwierać pradziadkowo muzealny scyzoryk w kieszeni nawet taki najbardziej z możliwie zardzewiałych i od dawna nie używanych już od wojen średniowiecznych. A jednak, jakby chciał wyrządzić światu tą jeszcze jedną dobrą przysługę, żeby odpowiednio potraktować tego żałosnego casanowę i podobnie żałosną imitację człowieka i mężczyzny, aktora Richarda Gere.
Ten pacan, to po prostu jedno z największych nieporozumień świata i zarazem porażka w każdym jednym calu, żeby taki fajansowy manekin miał być człowiekiem, określanym jeszcze jako mężczyzna, być aktorem i grywać w filmach.
Aż garną się na usta słowa, że, gdzie ci zabójcy prezydentów ze snajperkami, gdy są niezbędni, żeby odstrzeliwać takich pajaców. odpowiedz