5-latek w siemiatyckim szpitalu00:18:58
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: waxims
Źródło: http://hallsme.com/boiXp
Na placu zabaw dziecko 5-letnie upada, ma spuchniętą rękę w okolicach łokcia, płacze i skarży się na ból. Jedziemy na izbę przyjęć do Siemiatycz. Tu jesteśmy poinformowani, że nie ma chirurga dziecięcego, prześwietlenia nie wykonają i musimy jechać sami do Siedlec lub Białegostoku. Nie dostaliśmy żadnego skierowania.
Jest sobota, godz. 19.00, wybieramy Siedlce, bo bliżej. Czekając w Siedlcach na SOR (szpitalny oddział ratunkowy) na prześwietlenie i diagnozę ręki dziecka, dowiadujemy się od personelu medycznego o podstawowych prawach pacjenta:
1. Szpital siemiatycki nie może odsyłać pacjenta „na gębę”, bez skierowania, do innego szpitala, położonego 50 km lub 100 km dalej.
2. Izba przyjęć w Siemiatyczach musi zarejestrować pacjenta do swego systemu.
3. Szpital w Siemiatyczach powinien był wykonać prześwietlenie RTG.
4. Szpital w Siemiatyczach powinien był wystawić skierowanie.
5. Następnym razem dzwońcie, niech przyjeżdża karetka. Sami nie zawoźcie dziecka do szpitala.
W Siedlcach informują nas też o konsekwencjach takich działań. Konsekwencjach dla nas jako rodziców. Co w przypadku gdy dziecko upadnie na placu zabaw i ma uraz głowy lub skarży się na ból brzucha?! Czy Siemiatycze też odeślą pacjenta „na gębę” do innego szpitala położonego 50 km lub 100 km dalej? Co gdy w czasie jazdy do innego szpitala dziecko w naszym aucie np. złamanym żebrem przebije płuco?
O godzinie 1.00 w nocy, z połamaną ręka w gipsie, jesteśmy z powrotem w Siemiatyczach. W poniedziałek rano rejestrujemy się do chirurga w siemiatyckim szpitalu. Chirurg przyjmuje nas w piątek. Wysyła na prześwietlenie RTG. Po prześwietleniu znowu wchodzimy do gabinetu chirurga i dowiadujemy się, że… nas nie przyjmie i pyta, kto nas w ogóle zarejestrował i skierował do niego?
Po co więc rejestracja nas w ogóle rejestruje? Po co chirurg nas przyjmuje? Po co chirurg wysyła na prześwietlenie?
Rozmawiamy z innymi rodzicami, wielu z nich ma podobną historię odesłania z siemiatyckiego szpitala „na gębę” do Białegostoku ich dzieci.
Nie mam pretensji do chirurga, który zapewne wielu setkom połamanych ludzi pomógł; a dyrektor siemiatyckiego szpitala za swe działania jest na pewno cenionym człowiekiem i odpowiednią osobą na swoim stanowisku.
Tyle, że tam, na parterze siemiatyckiego szpitala, coś wyraźnie jest słabo zorganizowane i potrzebne są głębsze zmiany. I jasne czytelne zasady dla pacjentów. Tym bardziej, że dzieci mają teraz wakacje - więc i urazów będzie więcej.
Niech pan dyrektor zjawi się z 2-3 razy dziennie na parterze i spojrzy gospodarskim okiem, jak to wygląda i co można zmienić.
Marcin Korniluk
PS. Przed gabinetem chirurga stoi krzesło bez siedziska i oparcia. Same nogi. Nikt nie usiądzie, a wkurza strasznie.
Na placu zabaw dziecko 5-letnie upada, ma spuchniętą rękę w okolicach łokcia, płacze i skarży się na ból. Jedziemy na izbę przyjęć do Siemiatycz. Tu jesteśmy poinformowani, że nie ma chirurga dziecięcego, prześwietlenia nie wykonają i musimy jechać sami do Siedlec lub Białegostoku. Nie dostaliśmy żadnego skierowania.
Jest sobota, godz. 19.00, wybieramy Siedlce, bo bliżej. Czekając w Siedlcach na SOR (szpitalny oddział ratunkowy) na prześwietlenie i diagnozę ręki dziecka, dowiadujemy się od personelu medycznego o podstawowych prawach pacjenta:
1. Szpital siemiatycki nie może odsyłać pacjenta „na gębę”, bez skierowania, do innego szpitala, położonego 50 km lub 100 km dalej.
2. Izba przyjęć w Siemiatyczach musi zarejestrować pacjenta do swego systemu.
3. Szpital w Siemiatyczach powinien był wykonać prześwietlenie RTG.
4. Szpital w Siemiatyczach powinien był wystawić skierowanie.
5. Następnym razem dzwońcie, niech przyjeżdża karetka. Sami nie zawoźcie dziecka do szpitala.
W Siedlcach informują nas też o konsekwencjach takich działań. Konsekwencjach dla nas jako rodziców. Co w przypadku gdy dziecko upadnie na placu zabaw i ma uraz głowy lub skarży się na ból brzucha?! Czy Siemiatycze też odeślą pacjenta „na gębę” do innego szpitala położonego 50 km lub 100 km dalej? Co gdy w czasie jazdy do innego szpitala dziecko w naszym aucie np. złamanym żebrem przebije płuco?
O godzinie 1.00 w nocy, z połamaną ręka w gipsie, jesteśmy z powrotem w Siemiatyczach. W poniedziałek rano rejestrujemy się do chirurga w siemiatyckim szpitalu. Chirurg przyjmuje nas w piątek. Wysyła na prześwietlenie RTG. Po prześwietleniu znowu wchodzimy do gabinetu chirurga i dowiadujemy się, że… nas nie przyjmie i pyta, kto nas w ogóle zarejestrował i skierował do niego?
Po co więc rejestracja nas w ogóle rejestruje? Po co chirurg nas przyjmuje? Po co chirurg wysyła na prześwietlenie?
Rozmawiamy z innymi rodzicami, wielu z nich ma podobną historię odesłania z siemiatyckiego szpitala „na gębę” do Białegostoku ich dzieci.
Nie mam pretensji do chirurga, który zapewne wielu setkom połamanych ludzi pomógł; a dyrektor siemiatyckiego szpitala za swe działania jest na pewno cenionym człowiekiem i odpowiednią osobą na swoim stanowisku.
Tyle, że tam, na parterze siemiatyckiego szpitala, coś wyraźnie jest słabo zorganizowane i potrzebne są głębsze zmiany. I jasne czytelne zasady dla pacjentów. Tym bardziej, że dzieci mają teraz wakacje - więc i urazów będzie więcej.
Niech pan dyrektor zjawi się z 2-3 razy dziennie na parterze i spojrzy gospodarskim okiem, jak to wygląda i co można zmienić.
Marcin Korniluk
PS. Przed gabinetem chirurga stoi krzesło bez siedziska i oparcia. Same nogi. Nikt nie usiądzie, a wkurza strasznie.
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje