Kolizja z radiowozem policyjnym i co dalej ? #411 Wasze Filmy00:01:13
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: STOPCHAM
Kolizja z radiowozem policyjnym i co dalej ? Czy tak to powinno wyglądać ?
Poszkodowany uzyskał odszkodowanie z OC sprawcy ale sam przebieg ...
oceńcie sami.
Tytułem wstępu: Wszyscy policjanci byli mili i uprzejmi, a taka sytuacja
może się przydarzyć każdemu. W tym miejscu przez zaparkowane samochody
widoczność jest zerowa, a dodatkowo z studzienki wylana była woda,
która zdążyła zamarznąć.
Sama sprawa wyglądała tak: Po wyjściu z samochodu okazało się, że (o dziwo!)
nie doszło do kontaktu pojazdów. Wyszło jednak, że uderzenie kołem w krawężnik
zniszczyło felgę i oponę, co jak zobaczyli policjanci - odjechali, jadąc na interwencję.
Przejechałem więc na parking niecały 1km dalej, gdzie miałem możliwość spojrzenia
na nagranie z kamery. Odczytałem z niego numer rejestracyjny oraz numer boczny radiowozu
i z tą informacją zadzwoniłem na 112, gdzie początkowo zostałem zrugany za oddalenie się
z miejsca zdarzenia, ale zgłoszenie zostało przyjęte.
Do godziny przyjechały na parking łącznie 3 radiowozy - sprawca,
i - wydaje mi się - że ktoś z drogówki i po ok. 20min kierownik/komendant (nie pamiętam
już jak i czy się każdy z nich przedstawiał). Przekazałem im dokumenty i stałem z boku,
a oni w swoim gronie dyskutowali. Dwóch różnych policjantów poprosiło o pokazanie nagrania.
Po kolejnych kilkudziesięciu minutach zbadali mi trzeźwość (0.0) i kazali podpisać raport
z badania, i jeszcze jakiś dokument - i tu mój błąd, bo nie przyjrzałem się temu dokumentowi,
a sprawca również się na nim podpisywał. Nie dostałem jego kopii, ale otrzymałem świstek
papieru z numerem sprawy, imieniem i nazwiskiem sprawcy oraz danymi ubezpieczenia
OC radiowozu, które użyłem do zgłoszenia do ubezpieczyciela (sprawcy).
Poszkodowany uzyskał odszkodowanie z OC sprawcy ale sam przebieg ...
oceńcie sami.
Tytułem wstępu: Wszyscy policjanci byli mili i uprzejmi, a taka sytuacja
może się przydarzyć każdemu. W tym miejscu przez zaparkowane samochody
widoczność jest zerowa, a dodatkowo z studzienki wylana była woda,
która zdążyła zamarznąć.
Sama sprawa wyglądała tak: Po wyjściu z samochodu okazało się, że (o dziwo!)
nie doszło do kontaktu pojazdów. Wyszło jednak, że uderzenie kołem w krawężnik
zniszczyło felgę i oponę, co jak zobaczyli policjanci - odjechali, jadąc na interwencję.
Przejechałem więc na parking niecały 1km dalej, gdzie miałem możliwość spojrzenia
na nagranie z kamery. Odczytałem z niego numer rejestracyjny oraz numer boczny radiowozu
i z tą informacją zadzwoniłem na 112, gdzie początkowo zostałem zrugany za oddalenie się
z miejsca zdarzenia, ale zgłoszenie zostało przyjęte.
Do godziny przyjechały na parking łącznie 3 radiowozy - sprawca,
i - wydaje mi się - że ktoś z drogówki i po ok. 20min kierownik/komendant (nie pamiętam
już jak i czy się każdy z nich przedstawiał). Przekazałem im dokumenty i stałem z boku,
a oni w swoim gronie dyskutowali. Dwóch różnych policjantów poprosiło o pokazanie nagrania.
Po kolejnych kilkudziesięciu minutach zbadali mi trzeźwość (0.0) i kazali podpisać raport
z badania, i jeszcze jakiś dokument - i tu mój błąd, bo nie przyjrzałem się temu dokumentowi,
a sprawca również się na nim podpisywał. Nie dostałem jego kopii, ale otrzymałem świstek
papieru z numerem sprawy, imieniem i nazwiskiem sprawcy oraz danymi ubezpieczenia
OC radiowozu, które użyłem do zgłoszenia do ubezpieczyciela (sprawcy).
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje