Mężczyzna ratuje wilczycę i jej szczeniaki, a 4 lata później ...00:10:57

zwiń opis video pokaż opis video
Dodał: patrznato95
LINK DO FILMU:
https://www.youtube.com/watch?v=zxYHKLkvMPs

Witam! was na moim kanale w dzisiejszym odcinku opowiem wam poruszającą historie
Mężczyzna ratuje wilczycę i jej szczeniaki, a 4 lata później ...
nie zapomnij zostawić łapki w górę.

Turysta uratował życie wilczycy - 4 lata później wilk wciąż go pamiętał
W głębi alaskiej dziczy poszukiwacz ratuje rannego wilka-matkę i jej młode, tworząc trwałe więzi. Pewnego wiosennego poranka wiele lat temu szukałem złota wzdłuż Coho Creek na południowo-wschodniej wyspie na Alasce, a kiedy wyszedłem z lasu świerkowego, zamarłem. Nie dalej niż 20 kroków od torfowiska pojawił się olbrzymi wilk z Alaski - złapany w jedną z pułapek trapera Georga .
Stary George zmarł w poprzednim tygodniu na zawał serca, więc wilk miał szczęście, że natknął się na mnie. Zdezorientowany i przerażony moim zbliżaniem się wilk cofnął się, napinając łańcuch pułapki. Potem zauważyłem coś innego: była to wilczyca, w dodatku matka karmiąca. Gdzieś na nią czekała gromadka głodnych szczeniąt.
Po jej wyglądzie domyśliłem się, że była uwięziona prze zaledwie kilka dni. Oznaczało to, że jej szczenięta prawdopodobnie jeszcze żyły, z pewnością znajdowały się nie dalej niż kilka mil stąd. Podejrzewałem jednak, że jeśli spróbuję uwolnić wilka, stanie się agresywny i spróbuje rozerwać mnie na strzępy. To naturalne umiejętności przetrwania w każdej sytuacji.
Postanowiłem więc poszukać jej szczeniąt i zacząłem szukać śladów, które mogłyby mnie zaprowadzić do jej jaskini. Na szczęście ziemię pokrywał jeszcze śnieg. Po kilku chwilach zauważyłem ślady łap na szlaku omijającym torfowisko.
Ślady prowadziły pół mili przez las, a potem w górę porośniętego skałami zbocza. W końcu zauważyłem jaskinię u podstawy ogromnego świerku. W środku nie było nic słychać. Wilcze szczeniaki są nieśmiałe i ostrożne, a ja nie miałem wiele nadziei na zwabienie ich na zewnątrz. Ale musiałem spróbować. Zacząłem więc naśladować wysoki pisk matki wilka, która wzywa swoje młode. Bezskutecznie. Kilka chwil później, po kolejnej próbie, moim oczom ukazały się cztery małe szczenięta.
Nie mogły mieć więcej niż kilka tygodni. Wyciągnąłem dłonie, a one ostrożnie ssały mi palce. Być może głód pomógł pokonać ich naturalny strach. Następnie, jeden po drugim, umieściłem je w jutowej torbie i ruszyłem w dół zbocza.
Kiedy matka wilk mnie zauważyła, stała wyprostowana. Prawdopodobnie wychwytując zapach swoich młodych, wydała wysoki, żałosny jęk. Wypuściłem szczenięta, a one pobiegły do niej. W ciągu kilku sekund zaczęły ssać jej brzuch.
Co dalej? Zastanawiałem się. Matka-wilk wyraźnie cierpiała. Jednak za każdym razem, gdy szedłem w jej kierunku, warczała groźnie. Chroniąc swoje młode, stawała się wojownicza. Potrzebuje pożywienia, pomyślałem. Muszę znaleźć jej coś do jedzenia.
Podszedłem do Coho Creek i zauważyłem nogę martwego jelenia wystającą z zaspy śnieżnej. Odciąłem tylną ćwiartkę, a potem wrzuciłem resztki pod pokrywę lodową. Powracając z powrotem do wilka, wyszeptałem kojącym tonem: OK, mamo, twój obiad jest podany. Ale tylko jeśli przestaniesz na mnie warczeć. No dalej. Spokojnie. Rzuciłem kawałki dziczyzny w jej kierunku. Wąchała je, a następnie pożarła.
Przecinając konary, stworzyłem dla siebie prowizoryczne schronienie i wkrótce zasnąłem w pobliżu. O świcie obudziły mnie cztery puszyste futrzane kulki obwąchujące moją twarz i ręce. Spojrzałem na wzburzoną, wilczą matkę. Gdybym tylko mógł zdobyć jej zaufanie, pomyślałem. To była jej jedyna nadzieja.
W ciągu następnych kilku dni poświęciłem czas na zdobycie zaufania wilka. Rozmawiałem z nią delikatnie, rzucałem jej więcej dziczyzny i bawiłem się ze szczeniętami. Stopniowo zbliżałem się coraz bliżej - choć starałem się pozostać poza zasięgiem jej łańcucha. Wielkie zwierzę nigdy nie odrywało ode mnie swoich ciemnych oczu. Chodź, mamo - błagałem. Chcę wrócić do twoich przyjaciół na górze. Zrelaksować się.
O zmroku piątego dnia dostarczyłem jej codzienną dawkę dziczyzny. Oto obiad, powiedziałem cicho, gdy się zbliżyłem. Dalej, dziewczyno. Nie ma się czego bać. Nagle podeszły do mnie szczenięta. Przynajmniej miałem ich zaufanie. Ale zacząłem tracić nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się przekonać do siebie matkę. Potem zauważyłem jak lekko macha ogonem. Poruszałem się na długości jej łańcucha. Pozostała w bezruchu. Z sercem w ustach usiadłem osiem stóp od niej. Jedno uderzenie jej ogromnych szczęki i mogła złamać mi rękę lub szyję. Owinąłem się kocem i powoli usiadłem na zimnej ziemi. Minęło dużo czasu, zanim zasnąłem.
A ciąg dalszy możecie obejrzeć na moim materiale!

#zwierzęta#wilk#przyjaźń#wilczyca#patrznato#ciekawostki#smutne#historie
więcej

Komentarze