Dodał: Gazeta.pl
sport.pl prezentuje: - Do tej pory nie mogę dojść do siebie, ale wiem, że to jest sport, życie, trzeba odpocząć, zapomnieć i trenować dalej. Co z tego, że mieliśmy lotkę meczową, w badmintonie wystarczy chwila dekoncentracji i kończy się tak jak kończy - mówi ledwo tłumiąc łzy polska badmintonistka, Nadieżda Zięba, która w parze z Robertem Mateusiakiem była o krok od pokonania faworyzowanych Chińczyków i awansu do półfinału. - Ta lotka będzie nam się śniła jeszcze długo, szczególnie mi. Chińczyk zagrają ją na mnie bardzo mocno i na pewno była autowa. Gdybym się zdążył odsunąć, byłoby po meczu. Zostawiliśmy na boisku całe serce - dodaje Robert. Oboje zastanawiają się czy ich duet dotrwa do Rio. Na igrzyskach w Pekinie też przegrali mecz o półfinał z Chińczykami, tym razem urwali im seta, może za cztery lata... - Mam już swoje lata, ale nie myślę o zakończeniu kariery. Duet się nie rozpadnie, bo związek stworzył tak dobre warunki, że aż chce się trenować i startować - mówi Mateusiak. A trener Jerzy Dołhan narzeka, że zawodnicy zupełnie się spalili w kluczowym momencie meczu. - Robert charakteryzuje się tym, że w takich momentach nie wytrzymuje nerwowo - mówi.