NIEDZIELNY LAJW CHMIELA 24. 0402:00:00

zwiń opis video pokaż opis video
Zmożony przytuliłem łeb do podusi i odpłynąłem. Śniło mi się, że coś ważnego, jakieś spotkanie a ja spóźniony. Biegłem przez pola, goniłem jakiegoś gościa jadącego furmanką. Krzyczałem - pomóż! zaczekaj! a on nic, pędził w kurzu drogi, oglądając się z trwogą za siebie. Na skraju lasu zatrzymał się, odwrócił i wyciągną swą żylastą rękę wskazując na ogarnięty burzowymi chmurami nieboskłon, hen na wschodzie.
-LAJW - wyszeptał szeptem głośniejszym od gromu. Szeptem suchym i trzeszczącym jak truchło leżące na popękanej, jałowej, gorącej ziemi.
I zobaczyłem, że spod pomiętej czapki woźnicy spogląda na mnie ogarnięta gorączką twarz Putina. Ręka wskazująca me przeznaczenie drżała
Obudziłem się. Była 20.30.

Komentarze