Miłość bliźniego (Kpł 19, 15-18)00:14:26
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: ZakochanywBiblii
Początek dziewiętnastego rozdziału mówił o rodzicach, środek rozdziału mówi o braterstwie. Najpierw otrzymujemy dziedzictwo od poprzedniego pokolenia, ale przed przekazaniem go następnemu pokoleniu musimy najpierw to dziedzictwo urzeczywistniać we własnym życiu, w trudnej rzeczywistości stosunków braterskich, czy to w ramach własnej rodziny, własnej wspólnoty czy wszystkich ludzi.
Kiedy Biblia mówi o braterstwie, nie buja w obłokach. Braterstwo w Biblii jest najpierw skojarzone z nienawiścią, jak w przykładu pierwszych biblijnych braci Kaina i Abla. Brat zamordował brata, takie są realia. Kiedy Księga Kapłaństwa mówi o braterstwie, mówi o nienawiści między braćmi. Czasownik sane wyraża nienawiść, ale wyraża również niechęć, np. patriarcha Jakub miał niechęć do swojej żony Lea, która w dniu zaślubin podstawiła się w miejscu młodszej siostry Rachel. Niechęć ma to do siebie, że jest uczuciem cichym i zatruwającym serce. Wypowiadanie negatywnych emocji wyzwala z niechęci, bo taka emocja traci ze swojej intensywności kiedy znajduje ujście. Zresztą w Biblii Bóg nie waha się wyrażać swoich negatywnych emocji, a nawet swojej złości. Sam fakt, że się wyraża takie emocje jest wyrazem miłości i bliskości, bo silny ból wynika z zerwania istniejącego Przymierza. Bardziej boli rodzica złe zachowanie własnych dzieci niż dzieci sąsiadów. Bez Przymierza Bóg nie czułby się urażony. Silne emocje wyrażone w Biblii okazują rzeczywistość Przymierza, w dobrym i w złym, w radościach i smutkach.
Rodzony brat jest moim pierwszym bliskim. Sposób w jaki traktuję brata zapowiada sposób, w jaki będę traktował każdą napotkaną osobę. Motywacją do podjęcia trudu konstruktywnego wyrażania negatywnych emocji jest posłuszeństwo Prawu Bożemu. Ono daje mi siłę i motywację, nie podjąłbym się takiego trudu w imię abstrakcyjnych wartości. W imię wartości człowiek potrafi uzasadniać wszystko co mu się podoba. Wartości się przywołuje wtedy, kiedy wszystko idzie zgodnie z naszą myślą, ale w chwilach trudnych wartości tracą wszelką moc i się je odsuwa na bok. Wartości etyczne nie dają siły ani autorytetu dla upominania brata. Upominać brata można jedynie w imię posłuszeństwa Bożym Przykazaniom, w imię Prawa transcendentnego i obowiązującego zarówno upominanego jak i upominającego. Prawo Boże jest trwałym fundamentem na którym można opierać budowanie wspólnoty. Nie ma względu na osoby, na status społeczny, na prywatne interesy lub konszachty. Tego nie można powiedzieć o tzw. wartościach.
Cała Księga Kapłańska opisuje pragnienie Boga do spotkania człowieka oraz pragnienie wierzących do wzniesienia się ku Bogu. Może się tak zdarzyć, żeby taki wzniosły cel zasłaniał uraz i niechęć do naszych braci. Niewypowiedziane niechęci, stłamszone i utajone, zamienią się najpierw w oszczerstwie, później w pragnieniu zemsty i zabójstwa - czy to fizycznie, czy poprzez przemoc słowną. Kto nie upomina współobywatyla traktuje go tak, jakby nie należał do Przymierza. Dla świętego spokoju zawsze łatwiej jest milknąć, ale takie zachowanie tylko zwiększa liczbę niewypowiedzianych negatywnych emocji, wzmacnia niechęć, która w nieoczekiwanym momencie wybucha i prowadzi do nienawiści, lub nawet do rozlewu krwi.
Dopiero w takim kontekście spotykamy słynne przykazanie miłości bliźniego:
Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego [rea] jak siebie samego. Ja jestem JHWH! (Kpł 19, 18)
Większość komentatorów chrześcijańskich omawia przykazanie miłowania bliźniego w oderwaniu od całego Kodeksu Świętości. Podkreślają więc wymiar poziomy tego przykazania, zwracają uwagę na to, że warunkiem dla miłości bliźniego jest miłość do samego siebie. Przekreślają tym samym cały kontekst Księgi Kapłańskiej, gdzie jest mowa o wymiarze pionowym, transcendentalnym, gdzie nicość (człowiek) spotyka nieskończoność (Boga). Miłość bliźniego o której tutaj mowa nie jest więzią emocjonalną. Komentatorzy zapominają o tym, że ten nakaz został przygotowany szeregiem zakazów wyjaśniających jego znaczenie.
Ponadto miłość do siebie samego nie wynika z godzin spędzonych na auto kontemplacji, wręcz przeciwnie. Biada mi, gdybym patrzył na siebie poza Bogiem! Widziałbym tylko nicość i marność! Pokocham samego siebie dopiero wtedy, kiedy będę patrzył na siebie oczami Boga, tak jak Bóg patrzy na mnie. Wtedy odkryję własną godność i wtedy pokocham samego siebie. Tak samo moja miłość do bliźniego nie wynika z jego zasług, ale z faktu widzenia Boga w nim.
Kontekst Księgi Kapłańskiej pozwala nam zrozumieć w jaki sposób mam kochać bliźniego. Nie powinienem kochać bliźniego tak, jak kocham siebie samego. Nie. Powinienem kochać siebie oraz bliźniego tak, jak Bóg kocha mnie i bliźniego! Oto pionowe, transcendentne rozumienie tego centralnego przykazania.
Biblia Pięcioksiąg Tora
Stary Testament Tanach
Księga Kapłańska Wajikra Leviticus
Kiedy Biblia mówi o braterstwie, nie buja w obłokach. Braterstwo w Biblii jest najpierw skojarzone z nienawiścią, jak w przykładu pierwszych biblijnych braci Kaina i Abla. Brat zamordował brata, takie są realia. Kiedy Księga Kapłaństwa mówi o braterstwie, mówi o nienawiści między braćmi. Czasownik sane wyraża nienawiść, ale wyraża również niechęć, np. patriarcha Jakub miał niechęć do swojej żony Lea, która w dniu zaślubin podstawiła się w miejscu młodszej siostry Rachel. Niechęć ma to do siebie, że jest uczuciem cichym i zatruwającym serce. Wypowiadanie negatywnych emocji wyzwala z niechęci, bo taka emocja traci ze swojej intensywności kiedy znajduje ujście. Zresztą w Biblii Bóg nie waha się wyrażać swoich negatywnych emocji, a nawet swojej złości. Sam fakt, że się wyraża takie emocje jest wyrazem miłości i bliskości, bo silny ból wynika z zerwania istniejącego Przymierza. Bardziej boli rodzica złe zachowanie własnych dzieci niż dzieci sąsiadów. Bez Przymierza Bóg nie czułby się urażony. Silne emocje wyrażone w Biblii okazują rzeczywistość Przymierza, w dobrym i w złym, w radościach i smutkach.
Rodzony brat jest moim pierwszym bliskim. Sposób w jaki traktuję brata zapowiada sposób, w jaki będę traktował każdą napotkaną osobę. Motywacją do podjęcia trudu konstruktywnego wyrażania negatywnych emocji jest posłuszeństwo Prawu Bożemu. Ono daje mi siłę i motywację, nie podjąłbym się takiego trudu w imię abstrakcyjnych wartości. W imię wartości człowiek potrafi uzasadniać wszystko co mu się podoba. Wartości się przywołuje wtedy, kiedy wszystko idzie zgodnie z naszą myślą, ale w chwilach trudnych wartości tracą wszelką moc i się je odsuwa na bok. Wartości etyczne nie dają siły ani autorytetu dla upominania brata. Upominać brata można jedynie w imię posłuszeństwa Bożym Przykazaniom, w imię Prawa transcendentnego i obowiązującego zarówno upominanego jak i upominającego. Prawo Boże jest trwałym fundamentem na którym można opierać budowanie wspólnoty. Nie ma względu na osoby, na status społeczny, na prywatne interesy lub konszachty. Tego nie można powiedzieć o tzw. wartościach.
Cała Księga Kapłańska opisuje pragnienie Boga do spotkania człowieka oraz pragnienie wierzących do wzniesienia się ku Bogu. Może się tak zdarzyć, żeby taki wzniosły cel zasłaniał uraz i niechęć do naszych braci. Niewypowiedziane niechęci, stłamszone i utajone, zamienią się najpierw w oszczerstwie, później w pragnieniu zemsty i zabójstwa - czy to fizycznie, czy poprzez przemoc słowną. Kto nie upomina współobywatyla traktuje go tak, jakby nie należał do Przymierza. Dla świętego spokoju zawsze łatwiej jest milknąć, ale takie zachowanie tylko zwiększa liczbę niewypowiedzianych negatywnych emocji, wzmacnia niechęć, która w nieoczekiwanym momencie wybucha i prowadzi do nienawiści, lub nawet do rozlewu krwi.
Dopiero w takim kontekście spotykamy słynne przykazanie miłości bliźniego:
Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego [rea] jak siebie samego. Ja jestem JHWH! (Kpł 19, 18)
Większość komentatorów chrześcijańskich omawia przykazanie miłowania bliźniego w oderwaniu od całego Kodeksu Świętości. Podkreślają więc wymiar poziomy tego przykazania, zwracają uwagę na to, że warunkiem dla miłości bliźniego jest miłość do samego siebie. Przekreślają tym samym cały kontekst Księgi Kapłańskiej, gdzie jest mowa o wymiarze pionowym, transcendentalnym, gdzie nicość (człowiek) spotyka nieskończoność (Boga). Miłość bliźniego o której tutaj mowa nie jest więzią emocjonalną. Komentatorzy zapominają o tym, że ten nakaz został przygotowany szeregiem zakazów wyjaśniających jego znaczenie.
Ponadto miłość do siebie samego nie wynika z godzin spędzonych na auto kontemplacji, wręcz przeciwnie. Biada mi, gdybym patrzył na siebie poza Bogiem! Widziałbym tylko nicość i marność! Pokocham samego siebie dopiero wtedy, kiedy będę patrzył na siebie oczami Boga, tak jak Bóg patrzy na mnie. Wtedy odkryję własną godność i wtedy pokocham samego siebie. Tak samo moja miłość do bliźniego nie wynika z jego zasług, ale z faktu widzenia Boga w nim.
Kontekst Księgi Kapłańskiej pozwala nam zrozumieć w jaki sposób mam kochać bliźniego. Nie powinienem kochać bliźniego tak, jak kocham siebie samego. Nie. Powinienem kochać siebie oraz bliźniego tak, jak Bóg kocha mnie i bliźniego! Oto pionowe, transcendentne rozumienie tego centralnego przykazania.
Biblia Pięcioksiąg Tora
Stary Testament Tanach
Księga Kapłańska Wajikra Leviticus
Film znajduje się w katalogu: Kodeks świętości
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje