Dodał: sylamila
Każdego dnia w Indiach giną młodzi ludzie, którzy odrzucają kastowy system nakazujący związki wyłącznie w obrębie kast. Są ofiarami brutalnych pobić, część ginie bez wieści lub staje się ofiarami morderstw. Inni doznają okaleczeń na całe życie. „Kary" za zakochanie się w chłopaku lub dziewczynie „z poza swoich granic" często wymierzają najbliżsi, rodzina lub sąsiedzi a w mniejszych miasteczkach lub wioskach – cała społeczność. Te barbarzyńskie praktyki dokonywane są w imię fałszywie pojętego honoru rodziny.
W Delhi działają jednak "Komandosi Miłosierdzia", grupa ludzi, którzy zachowali głęboką wiarę w czystość miłości i są przeciwnikami anachronicznego systemu kastowego oraz decyzjom rad gmin, które sankcjonują honorowe mordy. Komandosi Miłosierdzia mają sieć ukrytych schronów w Delhi, gdzie pary mogą nie tylko się ukryć, ale także zawrzeć legalny związek. Prowadzona jest też infolinia, do której każdego dnia z licznymi pytaniami i prośbą o pomoc, zgłaszają się setki ludzi.
Poznacie jedną z par, która ukrywała się w schronie Komandosów Miłosierdzia: to Nishan i Sindhu. Rodzina porwała Sindhu, przetrzymywała i próbowała ukarać, zmuszając do otrucia się. Dziewczyna została zwolniona po wielokrotnych wezwaniach Komandosów i groźbach, że o incydencie zostaną powiadomione media. Odbiłoby się to szerokim echem, ponieważ dziadek dziewczyny jest wybitnym lokalnym politykiem. "Moi rodzice nie dbają o szczęście, jedyną rzeczą, na której im zależy, jest duma" – wyjaśnia uwolniona.
W Delhi działają jednak "Komandosi Miłosierdzia", grupa ludzi, którzy zachowali głęboką wiarę w czystość miłości i są przeciwnikami anachronicznego systemu kastowego oraz decyzjom rad gmin, które sankcjonują honorowe mordy. Komandosi Miłosierdzia mają sieć ukrytych schronów w Delhi, gdzie pary mogą nie tylko się ukryć, ale także zawrzeć legalny związek. Prowadzona jest też infolinia, do której każdego dnia z licznymi pytaniami i prośbą o pomoc, zgłaszają się setki ludzi.
Poznacie jedną z par, która ukrywała się w schronie Komandosów Miłosierdzia: to Nishan i Sindhu. Rodzina porwała Sindhu, przetrzymywała i próbowała ukarać, zmuszając do otrucia się. Dziewczyna została zwolniona po wielokrotnych wezwaniach Komandosów i groźbach, że o incydencie zostaną powiadomione media. Odbiłoby się to szerokim echem, ponieważ dziadek dziewczyny jest wybitnym lokalnym politykiem. "Moi rodzice nie dbają o szczęście, jedyną rzeczą, na której im zależy, jest duma" – wyjaśnia uwolniona.