Podcast, na którego tytuł nie mam pomysłu. (62)00:10:07
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: Jednoslad-pl
Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro
Cześć.
Tutaj Leszek.
Jak to nagrywam jest wtorek, 12 lipca.
Byłem na drugim w swoim życiu, można powiedzieć, urlopie takim prawdziwym i chyba, wydaje mi się, że dokładnie rok temu nagrywałem identyczny podcast. Być może będę się powtarzać co do joty, w kwestii swoich wrażeń po spotkaniach z Wami, w ramach PrawiePro Touru, bez względu na to, czy jest to ten górski, czy są to takie jednodniowe spotkania, jakie mają miejsce w Gliwicach, w Bydgoszczy, w Warszawie, czy w Trójmieście.
Przez cały czas, po prostu, nie mogę wyjść z podziwu, dokąd kolarstwo jest w stanie zaprowadzić ludzi i do jakich wniosków można dojść, po poznaniu naprawdę fantastycznych osobistości, które bardzo często, osoby niewtajemniczone, postrzegają przez pryzmat tego, że po prostu jeżdżą na rowerze i się uśmiechają. Teoretycznie w tym nie ma żadnego sensu; po co jeździć donikąd? Po co startować w zawodach, w których do wygrania nie jest właściwie nic, oprócz izotoniku, który na trasie można pomylić z wodą ,wylewając go na twarz podczas biegania, oraz medalu.
A żeby odkryć sens tego wszystkiego, musiało minąć naprawdę dużo czasu, i w życiu wielu z nas musiało się wydarzyć wiele przykrych rzeczy, żeby zacząć doceniać właśnie to, że mamy ten sport, i że jest to pasja, która pozwala nam właśnie funkcjonować, na co dzień katalizując złe emocje. Jednocześnie jest to bandaż nie każdą ranę da się zaszyć, nie zawsze każda rana przestaje od razu krwawić i niekiedy lepszy jest bandaż prowizoryczny niż wszystkie te leki, które dają, tylko i wyłącznie, pozorną ulgę. Pasja jest też fantastyczna z tego względu, że właśnie mamy tę możliwość, aby wyjść poza własne ogrodzenie samotności i poznać ludzi, którzy są, bardzo często, podobni do nas; mają podobną genezę, podobne doświadczenia i znalazły identyczny sposób jak ten nasz na to, żeby po prostu odnaleźć sens w swoim życiu, pomimo tego, co się działo, pomimo tego, co ciągniemy za sobą na tym rowerze.
Ja, po tych 14 dniach, praktycznie codziennego jeżdżenia z niemal nieznajomymi mi ludźmi, miałem wrażenie, że poznałem mnóstwo osób, które znam od 15 minut, ale które są jednocześnie przyjaciółmi od jednej minuty, nadającymi na dokładnie tej samej częstotliwości, jednocześnie nie zagłuszając się w eterze.
Wniosek, do którego ostatnio doszedłem, być może po raz kolejny, jest taki, że w tym wszystkim nie ma znaczenia to kolarstwo. Nawet podczas rozmowy, z nowo poznanym moim nowym guru (bohaterem) Mateuszem, powiedziałem: wiesz, co, słuchaj, kurde, chyba to nie ma znaczenia, czy my się umówimy wszyscy w czterdzieścioro w Gliwicach z wędkami czy z rowerami, bo bawilibyśmy się dokładnie tak samo bo wśród nas nikt nie rozmawia, albo bardzo mało rozmawiamy, tak naprawdę, na temat kolarstwa, na temat rowerów, na temat, chociażby ciuchów, bo pojawiają się do razu zupełnie inne tematy. Dotyczą one tego, w jaki sposób odnalazł Ciebie sport, albo Ty odnalazłeś/odnalazłaś sport? Co Ciebie popchnęło do tego, co się takiego w Twoim życiu stało? Ja mam niezwykle często takie wrażenie, że 6 na 10 osób powie, że coś właśnie wydarzyło się w życiu; coś, co jest pozornie katastrofą, która jednocześnie przeistoczyła się w sposób na skatalizowanie tego, co było kiedyś. Nagle się okazuje, że to jest najlepsza droga do tego, żeby powrócić do normalności i znaleźć balans albo właśnie prowadzić, w miarę higieniczny tryb życia pod względem tym fizycznym, emocjonalnym, psychicznym.
Nie wiem, czy uwierzysz w to, ale ja przez wie
Cześć.
Tutaj Leszek.
Jak to nagrywam jest wtorek, 12 lipca.
Byłem na drugim w swoim życiu, można powiedzieć, urlopie takim prawdziwym i chyba, wydaje mi się, że dokładnie rok temu nagrywałem identyczny podcast. Być może będę się powtarzać co do joty, w kwestii swoich wrażeń po spotkaniach z Wami, w ramach PrawiePro Touru, bez względu na to, czy jest to ten górski, czy są to takie jednodniowe spotkania, jakie mają miejsce w Gliwicach, w Bydgoszczy, w Warszawie, czy w Trójmieście.
Przez cały czas, po prostu, nie mogę wyjść z podziwu, dokąd kolarstwo jest w stanie zaprowadzić ludzi i do jakich wniosków można dojść, po poznaniu naprawdę fantastycznych osobistości, które bardzo często, osoby niewtajemniczone, postrzegają przez pryzmat tego, że po prostu jeżdżą na rowerze i się uśmiechają. Teoretycznie w tym nie ma żadnego sensu; po co jeździć donikąd? Po co startować w zawodach, w których do wygrania nie jest właściwie nic, oprócz izotoniku, który na trasie można pomylić z wodą ,wylewając go na twarz podczas biegania, oraz medalu.
A żeby odkryć sens tego wszystkiego, musiało minąć naprawdę dużo czasu, i w życiu wielu z nas musiało się wydarzyć wiele przykrych rzeczy, żeby zacząć doceniać właśnie to, że mamy ten sport, i że jest to pasja, która pozwala nam właśnie funkcjonować, na co dzień katalizując złe emocje. Jednocześnie jest to bandaż nie każdą ranę da się zaszyć, nie zawsze każda rana przestaje od razu krwawić i niekiedy lepszy jest bandaż prowizoryczny niż wszystkie te leki, które dają, tylko i wyłącznie, pozorną ulgę. Pasja jest też fantastyczna z tego względu, że właśnie mamy tę możliwość, aby wyjść poza własne ogrodzenie samotności i poznać ludzi, którzy są, bardzo często, podobni do nas; mają podobną genezę, podobne doświadczenia i znalazły identyczny sposób jak ten nasz na to, żeby po prostu odnaleźć sens w swoim życiu, pomimo tego, co się działo, pomimo tego, co ciągniemy za sobą na tym rowerze.
Ja, po tych 14 dniach, praktycznie codziennego jeżdżenia z niemal nieznajomymi mi ludźmi, miałem wrażenie, że poznałem mnóstwo osób, które znam od 15 minut, ale które są jednocześnie przyjaciółmi od jednej minuty, nadającymi na dokładnie tej samej częstotliwości, jednocześnie nie zagłuszając się w eterze.
Wniosek, do którego ostatnio doszedłem, być może po raz kolejny, jest taki, że w tym wszystkim nie ma znaczenia to kolarstwo. Nawet podczas rozmowy, z nowo poznanym moim nowym guru (bohaterem) Mateuszem, powiedziałem: wiesz, co, słuchaj, kurde, chyba to nie ma znaczenia, czy my się umówimy wszyscy w czterdzieścioro w Gliwicach z wędkami czy z rowerami, bo bawilibyśmy się dokładnie tak samo bo wśród nas nikt nie rozmawia, albo bardzo mało rozmawiamy, tak naprawdę, na temat kolarstwa, na temat rowerów, na temat, chociażby ciuchów, bo pojawiają się do razu zupełnie inne tematy. Dotyczą one tego, w jaki sposób odnalazł Ciebie sport, albo Ty odnalazłeś/odnalazłaś sport? Co Ciebie popchnęło do tego, co się takiego w Twoim życiu stało? Ja mam niezwykle często takie wrażenie, że 6 na 10 osób powie, że coś właśnie wydarzyło się w życiu; coś, co jest pozornie katastrofą, która jednocześnie przeistoczyła się w sposób na skatalizowanie tego, co było kiedyś. Nagle się okazuje, że to jest najlepsza droga do tego, żeby powrócić do normalności i znaleźć balans albo właśnie prowadzić, w miarę higieniczny tryb życia pod względem tym fizycznym, emocjonalnym, psychicznym.
Nie wiem, czy uwierzysz w to, ale ja przez wie
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje