Łona - gold collection 3in100:11:21

zwiń opis video pokaż opis video
Dodał: theclubdjembe
Jest dawno, dawno temu.
Siedzimy zamknięci w pomieszczeniu
do którego nas nie widzieć czemu,
nie wiadomo kto przeniósł.
Postawił premium i wychodzić zabronił.
I to z grubsza wszystko co wiadomo o nim.
O nas też wiadomo niewiele przyznam,
prócz tego, że nie konweniowała nas ta izba.
I, mimo że chwilę trwało to premium na czczo,
nie minął kwadrans zanim całe gremium chciało wiać stąd.
Ale jak tu wiać skoro drzwi zamknięto?
Jest wprawdzie małe okno, ale to szóste piętro!
„Siódme!” Nawet siódme zobacz!
Myślę że oknem nie mamy co próbować.
Jeden z nas sięgając za pazuchę popadł w rechot.
„Co tam masz?” „Telefon!”
To dzwoń po kogoś i powiedz temu komuś,
że sami nie wyjdziemy i czekamy, żeby ktoś nam pomógł.
„Jasne!” I w tej sytuacji marnej,
on zaczął dzwonić do straży pożarnej.
„Halo!” Aż nagle zauważył ktoś słusznie w sumie:
„To nie ten numer!”
I jakby jeszcze mało było mi tu zgrzytów,
zaczęła na nas płynąć woda z sufitu.
„Co?” „Weź mnie nie pytaj!”
„Tu potrzebna jest szybka pomoc hydraulika!”
Któryś z nas najwidoczniej obeznany z życiem
wytrzasnął skądś miskę i podłożył ją pod wyciek.
„Sprawdź to!” „Nie no wierzę, że wytrzyma,
tym niemniej jak najszybciej robiłbym stąd wymarsz.”
Ten od komy zauważył, że czas nadszedł,
żeby wreszcie „za okno patrzeć”
„Patrzysz!" „Patrzę!" „Patrz!"
Popatrzył i wyszło z niego kto on zacz...
Bo taki nam szatański pomysł podsunął,
by z tego okna ordynarnie pofrunąć.
Ale kto ma lecieć i na czym tu latać, na misce??
„Jak na gramofonach twister!"
„Twister?! Wybacz ja żywego go wolę."
Lecz on nalegał: „Zamieńmy role"
„Nie powiesz mi, że sam polecisz przecież?"
„Niech chcesz uwierzyć? To popatrz jak lecę!"
Cofnął się, zaczął biec i gdy do okna dobiegł,
wyfrunął przez nie jak pieprzony szybowiec.
("aaaaa!!")
Potem podszedł drugi. „Co też przez okno pryskasz?„
„Chyba już się domyślasz."
Za nim, kolejno cała reszta wyfrunęła, wyjąc.
Jeden nawet się pożegnał „Adios!"
A gdy już wszyscy wylecieliśmy stamtąd,
do pokoju wszedł ten, który wcześniej go zamknął.
„Ej chłopaki! Jak pragnę zdrowia w życiu!
Nie siedźcie tu w sypialni moich rodziców!
Obok w pokoju jest impreza, wóda, fruzie, mało?
W ogóle gdzie wy jesteście? Kto otworzył okno? Halo!"
I wołał nas ten gospodarz pełen dobrych chęci,
kiedy my tu już dawno wyfrunięci.
Powiał nas wolności zefir i wrócimy dopiero rano,
po kefir oraz paracetamol.
To jeszcze wbrew pozorom nie koniec,
albowiem pewien głębszy sens ma cała ta opowieść.
Bo fruwać jest generalnie nieroztropnie,
więc nie pijcie przy otwartym oknie!

Jest dawno, dawno temu.
Siedzimy zamknięci w pomieszczeniu
do którego nas nie widzieć czemu,
nie wiadomo kto przeniósł.
Postawił premium i wychodzić zabronił.
I to z grubsza wszystko co wiadomo o nim.
O nas też wiadomo niewiele przyznam,
prócz tego, że nie konweniowała nas ta izba.
I, mimo że chwilę trwało to premium na czczo,
nie minął kwadrans zanim całe gremium chciało wiać stąd.
Ale jak tu wiać skoro drzwi zamknięto?
Jest wprawdzie małe okno, ale to szóste piętro!
„Siódme!” Nawet siódme zobacz!
Myślę że oknem nie mamy co próbować.
Jeden z nas sięgając za pazuchę popadł w rechot.
„Co tam masz?” „Telefon!”
To dzwoń po kogoś i powiedz temu komuś,
że sami nie wyjdziemy i czekamy, żeby ktoś nam pomógł.
„Jasne!” I w tej sytuacji marnej,
on zaczął dzwonić do straży pożarnej.
„Halo!” Aż nagle zauważył ktoś słusznie w sumie:
„To nie ten numer!”
I jakby jeszcze mało było mi tu zgrzytów,
zaczęła na nas płynąć woda z sufitu.
„Co?” „Weź mnie nie pytaj!”
„Tu potrzebna jest szybka pomoc hydraulika!”
Któryś z nas najwidoczniej obeznany z życiem
wytrzasnął skądś miskę i podłożył ją pod wyciek.
„Sprawdź to!” „Nie no wierzę, że wytrzyma,
tym niemniej jak najszybciej robiłbym stąd wymarsz.”
Ten od komy zauważył, że czas nadszedł,
żeby wreszcie „za okno patrzeć”
„Patrzysz!" „Patrzę!" „Patrz!"
Popatrzył i wyszło z niego kto on zacz...
Bo taki nam szatański pomysł podsunął,
by z tego okna ordynarnie pofrunąć.
Ale kto ma lecieć i na czym tu latać, na misce??
„Jak na gramofonach twister!"
„Twister?! Wybacz ja żywego go wolę."
Lecz on nalegał: „Zamieńmy role"
„Nie powiesz mi, że sam polecisz przecież?"
„Niech chcesz uwierzyć? To popatrz jak lecę!"
Cofnął się, zaczął biec i gdy do okna dobiegł,
wyfrunął przez nie jak pieprzony szybowiec.
("aaaaa!!")
Potem podszedł drugi. „Co też przez okno pryskasz?„
„Chyba już się domyślasz."
Za nim, kolejno cała reszta wyfrunęła, wyjąc.
Jeden nawet się pożegnał „Adios!"
A gdy już wszyscy wylecieliśmy stamtąd,
do pokoju wszedł ten, który wcześniej go zamknął.
„Ej chłopaki! Jak pragnę zdrowia w życiu!
Nie siedźcie tu w sypialni moich rodziców!
Obok w pokoju jest impreza, wóda, fruzie, mało?
W ogóle gdzie wy jesteście? Kto otworzył okno? Halo!"
I wołał nas ten gospodarz pełen dobrych chęci,
kiedy my tu już dawno wyfrunięci.
Powiał nas wolności zefir i wrócimy dopiero rano,
po kefir oraz paracetamol.
To jeszcze wbrew pozorom nie koniec,
albowiem pewien głębszy sens ma cała ta opowieść.
Bo fruwać jest generalnie nieroztropnie,
więc nie pijcie przy otwartym oknie!

Przebłysk geniuszu niemieckich inżynierów posiadam
Człowieku, szesnastoletni trabant
Tylko wsiadać i rura! Gaz do dechy
Największe źródło motoryzacyjnej uciechy
Słychać śmiechy? Patrz ten koleś w Seicencie
Śmieje się, upadnie na pierwszym zakręcie
Szyby małe, slinkik wyje
Tak, że gadać się nie da
Ale prędkość synu, prędkość i już go wyprzedzam
Helmut mnie nigdy nie zawiedzie
Mam zaufania ogrom
Tam się zepsuło wszystko co się zepsuć mogło
Działaja silnik, światła i hamulec sporadycznie
Poza tym nie obchodzi nic mnie
Ręczny - zepsuł się to go nie zaciągam
Rozrusznik - nie wiem nawet jak to wygląda
Wycieraczki - no z tym mam kłopot kiedy pada
Rura z tyłu odpada, cieknie benzyna
Drzwi czasem otwarte zostawiam bo zamek się zacina
Ale jeździ, jak go popchnę, moja Helmucina
Lubię jak silnik warczy, wtedy jest przyjemnie
Nie pali dużo, no a na pewno mniej ode mnie
Szyb nie przyciemnię, wystarczy, że brudne są
Helmut, ty jesteś jeden na sto

Ref. x2
Rura, Helmut Rura, nie zwalniaj w mieście
Helmut o więcej prosić nie śmiem
Tylko wieź mnie
Chociaż tyle razy już mi się zepsułeś
Na zawsze ty i ja - wierzę w ten duet

Helmut - ty jesteś lepszy od tych Merów, czy BeeM
Wyprzedź je, to zawiozę Cię na CePeeN
Wiem, że lubisz gasnąć w chwilach nieodpowiednich
Ktoś nas wyprzedzi? Zaraz będziemy przed nim
Czasem gdy mam napięty harmonogram, krzyczę Helmut kurwa
Ale wiesz, że chcę tylko Twojego dobra
W końcu jesteś takim niezawodnym sprzętem
Prawie wszystko da się naprawić śrubokrętem
Wiem, że jest Ci smutno kiedy idę zalać pałę
Nie myśl, że o Tobie zapomniałem
Wiem, stoisz i marzniesz, czekasz by Cię uruchomić
Jestem spokojny kiedy coś nas goni
Wiem, że możesz uciec, o Helmucie
Nie wymagam od Ciebie osiągów Ferrari
Wystarczy, żebyś mi zapalił
Helmut, Helmut, wielu się wyprze
Ty ich wtedy Helumt wyprzedź
Jeździ szybko, ja pojadę szybciej
Nie wyprzedzi nic mnie, zwłaszcza na zakrętach
Chyba, że drzwi się otworzą, wtedy muszę się opamiętać
Ilekroć mam nad silnikiem rozkminę
Widzę, że Twój alternator, czy tam agregator
To jeden wielki eksperyment
Ale wystarczy, że przywalę łokciem
I znów zapieprzasz jak królik po koksie
Może nie wygram w tym wyścigu
Ale ludzie ile ja mam przygód

Film znajduje się w katalogu: twoinone (gold collection)


więcej

Komentarze