Dodał: STOPCHAM
Kamerka w aucie to dziś podstawa. Nawet za granicą może wybawić Cię z opresji.
Wczorajsza sytuacja (05.09.2019). Niemcy, ok 50km za austriacką granicą, jadę w kierunku Monachium. Jedziemy sznurem aut w deszczu, powoli wyprzedzając tiry z prawej, więc jadę z bezpieczną odległością na tempomacie aktywnym. Zbliża się do mnie agresywnie bmw 5 wymuszając zjechanie na prawy pas, po czym wjeżdża na sam na niego. W tym czasie poprzedzający mnie golf zwalnia mocno na ograniczeniu 60, przez co zbliżam się do niego, a bmw próbuje się wcisnąć pomiędzy nas (niby mogłem go wpuścić, ale nie musiałem). Mijając mnie macha coś rękami, więc też mu pomachałem. Po czym znowu wjeżdża za mnie, odpala niebieskie stroboskopowe światło - myślę małolat sobie kupił, żeby ludzie zjeżdżali, więc nadal jadę lewym powoli za golfem na ograniczeniu. Więc bmw znowu wpycha się przede mnie ale już daje dodatkowe znaki że jest policją i nakazuje zjechać. Po zatrzymaniu i otwarciu przeze mnie okna, prosi o kluczyki i dokumenty, które zabiera. Potem krzyczy znowu po niemiecku cos, na co sugeruje, żeby mówił po angielsku. Mówi ze nie zachowywałem ostrożności ale z taka agresja, ze mu prawie piana z buzi leciała i jednocześnie plącze z nerwów angielski z niemieckim. Każe skasować nagranie i przyjść do nich do auta, na co się nie zgadzam. Mowie ze zanim cos zrobię zadzwonię do ambasady opisując sytuację, balem się porywczości policji i próby zemsty za sytuacje na drodze. Policjanci sami odchodzą do swojego auta, wracają, każą nam wysiąść a mi przestać dzwonnic, wiec dziewczyna kontynuowała próbę kontaktu z ambasada (nieudolnie na wszystkie podane numery o 13.00 w czwartek). Każą otworzyć bagażnik i przeszukują nam wszystkie rzeczy - a było ich sporo, bo wracaliśmy z 2 miesięcznej podroży. Nic nie znaleźli wiec po kolejnej frustracji oddali dokumenty kluczyki i kazali odjechać.
Nagrywający dodaje
Gdyby nie Kamerka i to że od razu dzwoniliśmy do ambasady to naprawdę byłem zestresowany co oni tam chcą zrobić. Niepojęte jest to, że coś im się nie spodoba na drodze gdzie oni wymuszają niebezpieczną sytuację jeszcze zatrzymują i przeszukują Polaków. Wracałem z dwumiesięcznej podróży gdzie zrobiliśmy 7000 km i nigdy nie miałem żadnej spornej sytuacji a tutaj było widać, że to szczyl jakiś młody ode mnie z pięć sześć może 10 lat młodszy dostał służbowe auto i coś mu się z głową stało.
Mandaty w Niemczech
- za trzymanie się za blisko drugiego pojazdu 500
- za wyprzedzanie z prawej strony 150
Wczorajsza sytuacja (05.09.2019). Niemcy, ok 50km za austriacką granicą, jadę w kierunku Monachium. Jedziemy sznurem aut w deszczu, powoli wyprzedzając tiry z prawej, więc jadę z bezpieczną odległością na tempomacie aktywnym. Zbliża się do mnie agresywnie bmw 5 wymuszając zjechanie na prawy pas, po czym wjeżdża na sam na niego. W tym czasie poprzedzający mnie golf zwalnia mocno na ograniczeniu 60, przez co zbliżam się do niego, a bmw próbuje się wcisnąć pomiędzy nas (niby mogłem go wpuścić, ale nie musiałem). Mijając mnie macha coś rękami, więc też mu pomachałem. Po czym znowu wjeżdża za mnie, odpala niebieskie stroboskopowe światło - myślę małolat sobie kupił, żeby ludzie zjeżdżali, więc nadal jadę lewym powoli za golfem na ograniczeniu. Więc bmw znowu wpycha się przede mnie ale już daje dodatkowe znaki że jest policją i nakazuje zjechać. Po zatrzymaniu i otwarciu przeze mnie okna, prosi o kluczyki i dokumenty, które zabiera. Potem krzyczy znowu po niemiecku cos, na co sugeruje, żeby mówił po angielsku. Mówi ze nie zachowywałem ostrożności ale z taka agresja, ze mu prawie piana z buzi leciała i jednocześnie plącze z nerwów angielski z niemieckim. Każe skasować nagranie i przyjść do nich do auta, na co się nie zgadzam. Mowie ze zanim cos zrobię zadzwonię do ambasady opisując sytuację, balem się porywczości policji i próby zemsty za sytuacje na drodze. Policjanci sami odchodzą do swojego auta, wracają, każą nam wysiąść a mi przestać dzwonnic, wiec dziewczyna kontynuowała próbę kontaktu z ambasada (nieudolnie na wszystkie podane numery o 13.00 w czwartek). Każą otworzyć bagażnik i przeszukują nam wszystkie rzeczy - a było ich sporo, bo wracaliśmy z 2 miesięcznej podroży. Nic nie znaleźli wiec po kolejnej frustracji oddali dokumenty kluczyki i kazali odjechać.
Nagrywający dodaje
Gdyby nie Kamerka i to że od razu dzwoniliśmy do ambasady to naprawdę byłem zestresowany co oni tam chcą zrobić. Niepojęte jest to, że coś im się nie spodoba na drodze gdzie oni wymuszają niebezpieczną sytuację jeszcze zatrzymują i przeszukują Polaków. Wracałem z dwumiesięcznej podróży gdzie zrobiliśmy 7000 km i nigdy nie miałem żadnej spornej sytuacji a tutaj było widać, że to szczyl jakiś młody ode mnie z pięć sześć może 10 lat młodszy dostał służbowe auto i coś mu się z głową stało.
Mandaty w Niemczech
- za trzymanie się za blisko drugiego pojazdu 500
- za wyprzedzanie z prawej strony 150