Przydrożna Nescafe rozpuszczona w zimnej wodzie w Wietnamie00:00:37
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: LukaszKopczyk
Pracuję jako nauczyciel angielskiego w Wietnamie. To wiąże się z tym, że muszę dojeżdżać do trzech szkół. Do jednej jadę 15 km. Do drugiej te 15 km plus kolejne 13 km. Do trzeciej te 15 km i jeszcze 7 km.
Pierwsza szkoła mieści się w mieście prowincjonalnym. Znalazłem tam kawiarnię, w której nie serwują kawy z lodem takiej jakbym chciał. To znaczy jak poprosiłem to zaserwowali. Zwykła kawa, zimna, a w niej kostki lodu.
Druga szkoła znajduje się w katolickim miasteczku, w którym są ze trzy kościoły i bardzo wiele watykańskich flag przy domach zamiast flag wietnamskich. Tam znalazłem kawiarnię z uroczą kelnerką, która podała mi świetną mrożoną kawę, że aż przyjemnie było pić.
Trzecia szkoła jest w przyulicznym miasteczku. Chcąc napić się kawy, odnalazłem przyuliczną budę, w której dostałem kawę rozpuszczalną Nescafe zalaną zimną wodą z dodatkiem lodu zrobionego z kranówy.
I tak oto katolickie miasteczko w Wietnamie ugościło mnie najlepszą kawą mrożoną.
To nie koniec historii. W tym trzecim miasteczku odnalazłem wreszcie miłą knajpkę. Przywołałem barmankę i wskazałem na obrazek przedstawiający coś czarnego w plastkowym przeźroczystym kubku z pół okrągłym dekielkiem także transparentym. Wskazałem pytając:
- Ka fe? - to po wietnamsku oznacza kawę.
Ona na to, że nie. Że to jest szokola, czyli jak się domyślacie: byla to czekolada. Wybrałem cappuccino.
Siedzę i czekam. Barmanka po chwili przynosi dwa kubki. Czekoladę mrożoną i cappuccino mrożone. Wziąłem. Pomyślałem, że czekoladę albo wypiję albo podaruję wietnamskiej nauczycielce.
Pojechałem pod szkołę, a tam zamknięte. Orientuję się, że drugie zajęcia są w tej pierwszej szkole. Ruszyłem bez zastanowienia. Że to była droga jednokierunkowa, a żeby nawrócić musialbym jechać spory kawałek, to podczepilem się pod dwa przejeżdżające motory jadące poboczem pod prąd. Kiedy dotarłem do kładki, którą znamy z Polski, lecz ta była także dla skuterów, przejechałem na drugą stronę i dodałem gazu. Zdążyłem!
Jedna z wielu małych przygód czyniąca dzień bardziej ekscytującym. Na nudę nie narzekam. Kiedy jest - to dobrze. Kiedy jej nie ma - jest przygoda. Przygoda chociażby z przyuliczną kawą lub czekoladą, której nie zamawialem. Do tego szybka jazda i...
Tę czekoladę dałem wietnamskiej nauczycielce. Ona zaś dała ją uczniom. Mówi się, że liczy się gest. Ten chyba został zaliczony...
Zapraszam na:
https://facebook.com/JestemLukaszPL
https://instagram.com/JestemLukaszPL
https://instagram.com/lukaszkopczyk
Pierwsza szkoła mieści się w mieście prowincjonalnym. Znalazłem tam kawiarnię, w której nie serwują kawy z lodem takiej jakbym chciał. To znaczy jak poprosiłem to zaserwowali. Zwykła kawa, zimna, a w niej kostki lodu.
Druga szkoła znajduje się w katolickim miasteczku, w którym są ze trzy kościoły i bardzo wiele watykańskich flag przy domach zamiast flag wietnamskich. Tam znalazłem kawiarnię z uroczą kelnerką, która podała mi świetną mrożoną kawę, że aż przyjemnie było pić.
Trzecia szkoła jest w przyulicznym miasteczku. Chcąc napić się kawy, odnalazłem przyuliczną budę, w której dostałem kawę rozpuszczalną Nescafe zalaną zimną wodą z dodatkiem lodu zrobionego z kranówy.
I tak oto katolickie miasteczko w Wietnamie ugościło mnie najlepszą kawą mrożoną.
To nie koniec historii. W tym trzecim miasteczku odnalazłem wreszcie miłą knajpkę. Przywołałem barmankę i wskazałem na obrazek przedstawiający coś czarnego w plastkowym przeźroczystym kubku z pół okrągłym dekielkiem także transparentym. Wskazałem pytając:
- Ka fe? - to po wietnamsku oznacza kawę.
Ona na to, że nie. Że to jest szokola, czyli jak się domyślacie: byla to czekolada. Wybrałem cappuccino.
Siedzę i czekam. Barmanka po chwili przynosi dwa kubki. Czekoladę mrożoną i cappuccino mrożone. Wziąłem. Pomyślałem, że czekoladę albo wypiję albo podaruję wietnamskiej nauczycielce.
Pojechałem pod szkołę, a tam zamknięte. Orientuję się, że drugie zajęcia są w tej pierwszej szkole. Ruszyłem bez zastanowienia. Że to była droga jednokierunkowa, a żeby nawrócić musialbym jechać spory kawałek, to podczepilem się pod dwa przejeżdżające motory jadące poboczem pod prąd. Kiedy dotarłem do kładki, którą znamy z Polski, lecz ta była także dla skuterów, przejechałem na drugą stronę i dodałem gazu. Zdążyłem!
Jedna z wielu małych przygód czyniąca dzień bardziej ekscytującym. Na nudę nie narzekam. Kiedy jest - to dobrze. Kiedy jej nie ma - jest przygoda. Przygoda chociażby z przyuliczną kawą lub czekoladą, której nie zamawialem. Do tego szybka jazda i...
Tę czekoladę dałem wietnamskiej nauczycielce. Ona zaś dała ją uczniom. Mówi się, że liczy się gest. Ten chyba został zaliczony...
Zapraszam na:
https://facebook.com/JestemLukaszPL
https://instagram.com/JestemLukaszPL
https://instagram.com/lukaszkopczyk
Film znajduje się w katalogu: DAWNIEJSZE
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje