Czesław Kempiński - jaworznianin, o którym trzeba pamiętać!00:07:51
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: dlaCiebietv
Czesław Kempiński W 1976 roku został wpisany do księgi zasłużonych dla miasta Jaworzna. W 1995 roku otrzymał odznakę Za zasługi dla Miasta Jaworzna i chociażby z tego powodu można śmiało mówić, że jest to postać, o której my jaworznianie musimy pamiętać. Twórca, akwarelista, animator kultury, pedagog i nauczyciel, człowiek który, mimo że z urodzenia jaworznianinem nie jest, to poświęcił się i oddał mu więcej niż nie jeden rodzony mieszkaniec naszego miasta.
Swoją wiedzę i umiejętności przekazywał kolejnym pokoleniom, nazywał ich Plastusiami. Jednym z jego podopiecznych, plastusiów był Marian Folga, który wspomina Czesława Kempińskiego jako przesympatycznego człowieka, wiecznie uśmiechniętego żartownisia, który wywarł wpływ na to, co Marian robił później. Te zajęcia plastyczne były jego pierwszą stycznością z farbami olejnymi. Co ciekawe zajęcia polegały na mocnej dowolności uczęszczanych adeptów. Każdy mógł malować, co chciał, co go interesowało i właśnie ta dowolność była czymś wyjątkowym i cudownym. Jak sam mówi, ma super wspomnienia, poznał świetnych ludzi i były to jego pierwsze wystawy zbiorowe. Dodaje natomiast, że można nazywać go wykładowcą, nie były to warsztaty plastyczne, a kółko o specyficznej nazwie Plastusie, gdzie każdy robił to, co lubił. Do dzisiaj ma swoje pierwszy namalowany tam obraz, nie uznaje go za dzieło sztuki, ale jako piękne wspomnienie.
Jego wnuczka, plastyczka Julia Ptasznik bardzo ciepło wspomina swojego dziadka - mogę powiedzieć, że to był dziadek, którego życzyłabym wszystkim. Uznaje go wręcz za wzorcowy przykład dziadka. Jeździli wspólnie na wycieczki rowerowe, malowali plenery czy słuchała jego opowiadań. Wspomina, że jako pierworodna wnuczka miała te niepowtarzalną okazję wyzyskać bardzo dużo, gdyż bardzo dużo poświęcał jej czasu. Dodatkowo należała do jego koła plastycznego, które mieściło się na ul. Gwarków w piwnicy pod sceną, gdzie tańczyły zespoły folklorystyczne. Był dla niej niesamowitym wzorcem i z całej rodziny to właśnie jego darzyła największym szacunkiem, był dla niej kimś niesamowitym, do tego stopnia, że do dzisiaj się wzrusza, gdy o nim opowiada.
Czy miał on wobec tego wpływ na obraną drogę kariery zawodowej? Julia Ptasznik odpowiada po prostu - Tak. Jednak duży wpływ miała cała jej rodzina. Okazuje się bowiem, że nie tylko dziadek był uzdolniony plastycznie. Jeden z jego braci był wykładowcą na ASP w Toruniu, drugi był poetą, babcia Julii, a zarazem żona Czesława Kempińskiego także posiadała artystyczne uzdolnienia, dlatego można zgeneralizować, że cała rodzina była obdarzona darem, talentem artystycznym. Musiało to poprzez geny zostać przekazane dalej i dlatego od najmłodszych lat Julia uczęszczała na kółko plastyczne swojego dziadka. Nie chciała jednak być artystą malarzem, bardziej ciekawiła ją sztuka użytkowa, o czym świadczyć powinny jej dzisiejsze prace.
W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaworznie można znaleźć bardzo dużo materiałów. Jak mówi nam o tym Starszy Kustosz Pani Tatiana Swiridowa, w zbiorach biblioteki znajdują się książki autorstwa Czesława Kempińskiego, a także jego artykuły o historii Jaworzna. Znajdują się również jego prace, akwarele przekazane przez darczyńców oraz zdjęcia mistrza przekazane przez jednego z jego podopiecznych, który także należał do Plastusiów, Adama Cekiere. Jest również film z lat 80. na którym Czesław Kempiński opowiada o historii i zabytkach naszego miasta.
Historia pojawienia się jednak Czesława Kempińskiego w Jaworznie nadaje się na piękne kino historyczne z motywem drogi. Urodził się bowiem na Kujawach w małej wsi, gdzie spędził swoje wczesne lata młodości. Następnie wyjechał do Bydgoszczy, aby móc uczyć się w gimnazjum humanistycznym, z którego wywodziło się większość ówczesnych misjonarzy. Na studia wyjechał do Wilna, gdzie poznał swoją przyszłą żonę, aby studiować polonistykę. Wszystko jednak zostało przerwane przez wybuch wojny. W 1942 roku urodziła się córka rodziny Kempińskich, Basia, mama Julii Ptasznik. Spowodowało to, że nasz profesor, jak popularnie na niego mówiono, musiał znaleźć prace, aby zapewnić dobry byt rodzinie. Po zakończeniu wojny do wyboru mieli albo zostać w granicach Związku Radzieckiego, albo wyruszyć w długą podróż do Polski. Na nasze i innych szczęście wybrali te drugą opcję. Zabrali tylko namiastkę posiadanego majątku, była to maszyna do szycia, którą Julia Ptasznik posiada do dzisiaj i wyruszyli w trzy miesięczną podróż w wagonach bydlęcych do Polski. Pierwotnie osiedli na Kujawach jednak w owych czasach szukano w okolicach Jaworzna nauczycieli, a do przyjazdu tutaj motywował również fakt, że rozdawano mieszkania. Można było więc w miarę możliwości się urządzić i godnie żyć. Dlatego Czesław Kempiński zaczął uczyć w Szkole Górniczej. Dzisiaj z pewnością możemy sądzić, że była to rewelacyjna decyzja.
Jaworzno upamiętniło także jego postać poprzez powstanie skweru jego imienia wraz z pamiątkową tablicą.
Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
Swoją wiedzę i umiejętności przekazywał kolejnym pokoleniom, nazywał ich Plastusiami. Jednym z jego podopiecznych, plastusiów był Marian Folga, który wspomina Czesława Kempińskiego jako przesympatycznego człowieka, wiecznie uśmiechniętego żartownisia, który wywarł wpływ na to, co Marian robił później. Te zajęcia plastyczne były jego pierwszą stycznością z farbami olejnymi. Co ciekawe zajęcia polegały na mocnej dowolności uczęszczanych adeptów. Każdy mógł malować, co chciał, co go interesowało i właśnie ta dowolność była czymś wyjątkowym i cudownym. Jak sam mówi, ma super wspomnienia, poznał świetnych ludzi i były to jego pierwsze wystawy zbiorowe. Dodaje natomiast, że można nazywać go wykładowcą, nie były to warsztaty plastyczne, a kółko o specyficznej nazwie Plastusie, gdzie każdy robił to, co lubił. Do dzisiaj ma swoje pierwszy namalowany tam obraz, nie uznaje go za dzieło sztuki, ale jako piękne wspomnienie.
Jego wnuczka, plastyczka Julia Ptasznik bardzo ciepło wspomina swojego dziadka - mogę powiedzieć, że to był dziadek, którego życzyłabym wszystkim. Uznaje go wręcz za wzorcowy przykład dziadka. Jeździli wspólnie na wycieczki rowerowe, malowali plenery czy słuchała jego opowiadań. Wspomina, że jako pierworodna wnuczka miała te niepowtarzalną okazję wyzyskać bardzo dużo, gdyż bardzo dużo poświęcał jej czasu. Dodatkowo należała do jego koła plastycznego, które mieściło się na ul. Gwarków w piwnicy pod sceną, gdzie tańczyły zespoły folklorystyczne. Był dla niej niesamowitym wzorcem i z całej rodziny to właśnie jego darzyła największym szacunkiem, był dla niej kimś niesamowitym, do tego stopnia, że do dzisiaj się wzrusza, gdy o nim opowiada.
Czy miał on wobec tego wpływ na obraną drogę kariery zawodowej? Julia Ptasznik odpowiada po prostu - Tak. Jednak duży wpływ miała cała jej rodzina. Okazuje się bowiem, że nie tylko dziadek był uzdolniony plastycznie. Jeden z jego braci był wykładowcą na ASP w Toruniu, drugi był poetą, babcia Julii, a zarazem żona Czesława Kempińskiego także posiadała artystyczne uzdolnienia, dlatego można zgeneralizować, że cała rodzina była obdarzona darem, talentem artystycznym. Musiało to poprzez geny zostać przekazane dalej i dlatego od najmłodszych lat Julia uczęszczała na kółko plastyczne swojego dziadka. Nie chciała jednak być artystą malarzem, bardziej ciekawiła ją sztuka użytkowa, o czym świadczyć powinny jej dzisiejsze prace.
W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaworznie można znaleźć bardzo dużo materiałów. Jak mówi nam o tym Starszy Kustosz Pani Tatiana Swiridowa, w zbiorach biblioteki znajdują się książki autorstwa Czesława Kempińskiego, a także jego artykuły o historii Jaworzna. Znajdują się również jego prace, akwarele przekazane przez darczyńców oraz zdjęcia mistrza przekazane przez jednego z jego podopiecznych, który także należał do Plastusiów, Adama Cekiere. Jest również film z lat 80. na którym Czesław Kempiński opowiada o historii i zabytkach naszego miasta.
Historia pojawienia się jednak Czesława Kempińskiego w Jaworznie nadaje się na piękne kino historyczne z motywem drogi. Urodził się bowiem na Kujawach w małej wsi, gdzie spędził swoje wczesne lata młodości. Następnie wyjechał do Bydgoszczy, aby móc uczyć się w gimnazjum humanistycznym, z którego wywodziło się większość ówczesnych misjonarzy. Na studia wyjechał do Wilna, gdzie poznał swoją przyszłą żonę, aby studiować polonistykę. Wszystko jednak zostało przerwane przez wybuch wojny. W 1942 roku urodziła się córka rodziny Kempińskich, Basia, mama Julii Ptasznik. Spowodowało to, że nasz profesor, jak popularnie na niego mówiono, musiał znaleźć prace, aby zapewnić dobry byt rodzinie. Po zakończeniu wojny do wyboru mieli albo zostać w granicach Związku Radzieckiego, albo wyruszyć w długą podróż do Polski. Na nasze i innych szczęście wybrali te drugą opcję. Zabrali tylko namiastkę posiadanego majątku, była to maszyna do szycia, którą Julia Ptasznik posiada do dzisiaj i wyruszyli w trzy miesięczną podróż w wagonach bydlęcych do Polski. Pierwotnie osiedli na Kujawach jednak w owych czasach szukano w okolicach Jaworzna nauczycieli, a do przyjazdu tutaj motywował również fakt, że rozdawano mieszkania. Można było więc w miarę możliwości się urządzić i godnie żyć. Dlatego Czesław Kempiński zaczął uczyć w Szkole Górniczej. Dzisiaj z pewnością możemy sądzić, że była to rewelacyjna decyzja.
Jaworzno upamiętniło także jego postać poprzez powstanie skweru jego imienia wraz z pamiątkową tablicą.
Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje