Ambasador Rosji: Sytuacja jest poważna. W ostatnich latach tylko raz zaatakowano naszą placówkę...00:01:20
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: Gazeta.pl
SUBSKRYBUJ, aby być na bieżąco: http://www.youtube.com/subscription_center?add_user=gazetapl
- Będziemy domagać się przeprosin i zadośćuczynienia za wyrządzone szkody. Nie chodzi o to, na jaką sumę są straty, sytuacja jest znacznie bardziej poważna - oświadczył ambasador Rosji Aleksander Aleksiejew. - W ostatnich latach miał miejsce tylko jeden atak na rosyjską placówkę dyplomatyczną i było to w Libii - zaznaczył ambasador. Ostro na burdy pod rosyjską ambasadą w Warszawie 11 listopada zareagował też rosyjski MSZ, który wydał w tej sprawie oświadczenie.
Aleksiejew podkreślił, że Rosja będzie domagać się "przeprosin i zadośćuczynienia za wyrządzone szkody". - I co najważniejsze, będziemy domagać się podjęcia środków, które w przyszłości wykluczyłyby tego typu incydenty - powiedział. - To nie będzie prośba, tylko zobowiązanie strony polskiej - zaznaczył.
"Sytuacja jest znacznie bardziej poważna"
Ambasador był pytany, kogo Rosja obarcza winą za incydenty. - Nikogo nie obwiniamy. Chcielibyśmy usłyszeć od partnerów polskich, czyja to jest wina. Nie będziemy prowadzić dochodzenia. Chcemy przedstawić nasze wrażenia, naszą ocenę sytuacji - mówił ambasador.
- Mamy nadzieję, że będzie przeprowadzone obiektywnie śledztwo, które wskaże winnych - dodał.
Czy incydenty pogorszą stosunki polsko-rosyjskie? - Ambasada zawsze robi i będzie robić wszystko, by te stosunki się rozwijały. W naszym wspólnym interesie leży jak najszybsze pokonanie, przezwyciężenie tego incydentu. Bardzo dużo będzie zależało od strony polskiej - powiedział.
- Suma szkód nie została podliczona. Powinna się tym zająć firma ubezpieczeniowa. Została złamana brama wjazdowa, zostały uszkodzone samochody. Samochody zostały postawione tak, by były jak najdalej od miejsc niebezpiecznych. Nie chodzi o to, na jaką sumę są straty, sytuacja jest znacznie bardziej poważna.
"Pijane łobuzy" i "żądanie przeprosin"
W oświadczeniu rosyjskie MSZ domaga się od polskich władz formalnych przeprosin, zapewnienia bezpieczeństwa funkcjonowania placówek dyplomatycznych Rosji w Polsce.
"W wyniku uszkodzenia mienia misji dyplomatycznej zablokowana została możliwość jej normalnego funkcjonowania na kilka godzin. Jest to rażącym naruszeniem przez polskie władze Konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych [z 18 kwietnia 1961 r. - red.]" - napisało rosyjskie MSZ. W oświadczeniu mowa jest o "bierności i opóźnieniach" policji i "pijanych chuliganach" na "tak zwanym marszu niepodległości". Moskwa domaga się od polskich władz "formalnych przeprosin, podjęcia wszelkich środków w celu zapewnienia bezpieczeństwa i prawidłowego funkcjonowania wszystkich placówek dyplomatycznych w Polsce"
Specjalne oddziały policji OMON
Wcześniej agencja ITAR-TASS podała, że atakujący ambasadę uszkodzili bramę wjazdową i urządzenia telekomunikacyjne. "Ucierpiały trzy samochody. Cały teren ambasady był zarzucony odłamkami, butelkami, fragmentami petard i rac. Ucierpiały także inne obiekty rosyjskiego kompleksu dyplomatycznego - gmach przedstawicielstwa handlowego oraz Rosyjskiego Centrum Nauki i Kultury" - podała agencja, powołując się na rzeczniczkę ambasady Walerię Pierżyńską.
Według Pierżyńskiej w czasie wieczornego ataku na ambasadę w jej budynku znajdowali się tylko pracownicy pełniący dyżury i przedstawiciele służby bezpieczeństwa. - Większość pracowników w celach bezpieczeństwa zawczasu opuściła terytorium ambasady - przekazała rzeczniczka.
Polskie MSZ wyraziło głębokie ubolewanie w związku z agresywnym zachowaniem oraz incydentami ze strony uczestników "Marszu Niepodległości" z udziałem Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego, które miały miejsce przy ambasadzie Rosji w Warszawie 11 listopada.
Petardy i race
Władze Moskwy w nocy wzmocniły ochronę ambasady RP. Przed polską misją dyplomatyczną pojawiły się dodatkowe siły policyjne. Teren wokół placówki jest patrolowany przez funkcjonariuszy oddziałów specjalnych policji OMON. Przed gmachem stoi kilka pojazdów policyjnych.
Moskiewskie władze nie podały, jakie są przyczyny tych kroków. Według radia Echo Moskwy stołeczne władze najwyraźniej obawiają się, że ktoś może chcieć zemścić się za poniedziałkowy atak na rosyjską ambasadę w Warszawie.
Wczoraj po południu ulicami Warszawy przeszedł "Marsz Niepodległości" zorganizowany przez środowiska narodowe. Na tyłach ambasady rosyjskiej podpalono budkę policji ochraniającej budynek. Na teren placówki dyplomatycznej rzucano petardy i race. Kilku uczestników marszu próbowało wspiąć się na ogrodzenie ambasady, podpalono też stertę śmieci na podwórku sąsiedniej kamienicy.
- Będziemy domagać się przeprosin i zadośćuczynienia za wyrządzone szkody. Nie chodzi o to, na jaką sumę są straty, sytuacja jest znacznie bardziej poważna - oświadczył ambasador Rosji Aleksander Aleksiejew. - W ostatnich latach miał miejsce tylko jeden atak na rosyjską placówkę dyplomatyczną i było to w Libii - zaznaczył ambasador. Ostro na burdy pod rosyjską ambasadą w Warszawie 11 listopada zareagował też rosyjski MSZ, który wydał w tej sprawie oświadczenie.
Aleksiejew podkreślił, że Rosja będzie domagać się "przeprosin i zadośćuczynienia za wyrządzone szkody". - I co najważniejsze, będziemy domagać się podjęcia środków, które w przyszłości wykluczyłyby tego typu incydenty - powiedział. - To nie będzie prośba, tylko zobowiązanie strony polskiej - zaznaczył.
"Sytuacja jest znacznie bardziej poważna"
Ambasador był pytany, kogo Rosja obarcza winą za incydenty. - Nikogo nie obwiniamy. Chcielibyśmy usłyszeć od partnerów polskich, czyja to jest wina. Nie będziemy prowadzić dochodzenia. Chcemy przedstawić nasze wrażenia, naszą ocenę sytuacji - mówił ambasador.
- Mamy nadzieję, że będzie przeprowadzone obiektywnie śledztwo, które wskaże winnych - dodał.
Czy incydenty pogorszą stosunki polsko-rosyjskie? - Ambasada zawsze robi i będzie robić wszystko, by te stosunki się rozwijały. W naszym wspólnym interesie leży jak najszybsze pokonanie, przezwyciężenie tego incydentu. Bardzo dużo będzie zależało od strony polskiej - powiedział.
- Suma szkód nie została podliczona. Powinna się tym zająć firma ubezpieczeniowa. Została złamana brama wjazdowa, zostały uszkodzone samochody. Samochody zostały postawione tak, by były jak najdalej od miejsc niebezpiecznych. Nie chodzi o to, na jaką sumę są straty, sytuacja jest znacznie bardziej poważna.
"Pijane łobuzy" i "żądanie przeprosin"
W oświadczeniu rosyjskie MSZ domaga się od polskich władz formalnych przeprosin, zapewnienia bezpieczeństwa funkcjonowania placówek dyplomatycznych Rosji w Polsce.
"W wyniku uszkodzenia mienia misji dyplomatycznej zablokowana została możliwość jej normalnego funkcjonowania na kilka godzin. Jest to rażącym naruszeniem przez polskie władze Konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych [z 18 kwietnia 1961 r. - red.]" - napisało rosyjskie MSZ. W oświadczeniu mowa jest o "bierności i opóźnieniach" policji i "pijanych chuliganach" na "tak zwanym marszu niepodległości". Moskwa domaga się od polskich władz "formalnych przeprosin, podjęcia wszelkich środków w celu zapewnienia bezpieczeństwa i prawidłowego funkcjonowania wszystkich placówek dyplomatycznych w Polsce"
Specjalne oddziały policji OMON
Wcześniej agencja ITAR-TASS podała, że atakujący ambasadę uszkodzili bramę wjazdową i urządzenia telekomunikacyjne. "Ucierpiały trzy samochody. Cały teren ambasady był zarzucony odłamkami, butelkami, fragmentami petard i rac. Ucierpiały także inne obiekty rosyjskiego kompleksu dyplomatycznego - gmach przedstawicielstwa handlowego oraz Rosyjskiego Centrum Nauki i Kultury" - podała agencja, powołując się na rzeczniczkę ambasady Walerię Pierżyńską.
Według Pierżyńskiej w czasie wieczornego ataku na ambasadę w jej budynku znajdowali się tylko pracownicy pełniący dyżury i przedstawiciele służby bezpieczeństwa. - Większość pracowników w celach bezpieczeństwa zawczasu opuściła terytorium ambasady - przekazała rzeczniczka.
Polskie MSZ wyraziło głębokie ubolewanie w związku z agresywnym zachowaniem oraz incydentami ze strony uczestników "Marszu Niepodległości" z udziałem Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego, które miały miejsce przy ambasadzie Rosji w Warszawie 11 listopada.
Petardy i race
Władze Moskwy w nocy wzmocniły ochronę ambasady RP. Przed polską misją dyplomatyczną pojawiły się dodatkowe siły policyjne. Teren wokół placówki jest patrolowany przez funkcjonariuszy oddziałów specjalnych policji OMON. Przed gmachem stoi kilka pojazdów policyjnych.
Moskiewskie władze nie podały, jakie są przyczyny tych kroków. Według radia Echo Moskwy stołeczne władze najwyraźniej obawiają się, że ktoś może chcieć zemścić się za poniedziałkowy atak na rosyjską ambasadę w Warszawie.
Wczoraj po południu ulicami Warszawy przeszedł "Marsz Niepodległości" zorganizowany przez środowiska narodowe. Na tyłach ambasady rosyjskiej podpalono budkę policji ochraniającej budynek. Na teren placówki dyplomatycznej rzucano petardy i race. Kilku uczestników marszu próbowało wspiąć się na ogrodzenie ambasady, podpalono też stertę śmieci na podwórku sąsiedniej kamienicy.
Film znajduje się w katalogu: 11 listopada
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje