Dodał: Gazeta.pl
Sport.pl prezentuje: - Te medale nam się z Zośką należały, za całą pracę włożoną w polski windsurfing. Oboje zdobyliśmy te medale ostatnim rzutem na taśmę. To ukoronowanie mojej 20-letniej kariery. Wygląda na to, że do czterech razy sztuka. Na pewno zaowocowały doświadczenia czterech poprzednich igrzysk. Zwłaszcza w takim wyścigu jak ten ostatni - mówi Przemysław Miarczyński, którego po zdobyciu brązowego medalu igrzysk na wodach w pobliżu Weymouth wyściskała najbliższa rodzina i napoiła szampanem. I opowiada, że ostatni wyścig był tak stresujący, że szuka u siebie siwych włosów. - Zacząłem wyścigi od dobrego drugiego miejsca, ale potem spadałem. Przez tydzień musiałem się nie denerwować i wyspać. A wiadomo, że o medalu się marzy - mówi.