Studio eMisja: Wojna hybrydowo-pierogowa. Polska śmietnikiem Europy.02:22:17
zwiń opis video
pokaż opis video
Dodał: eMisjaTv
Dziś w studiu eMisja o hybrydowo-pierogowej wojnie Putina i polskim wysypisku śmieci. Gośćmi Piotra Korczarowskiego będą: publicystka - Agnieszka Piwar i Kamil Klimczak - prezes Klubu im. Romana Dmowskiego.
Wojna hybrydowo-pierogowa.
Niczym w PRL-u wraca jak bumerang temat "ruskiej agentury". Niegdyś ludzi krytykujących system, czy władzę pogardliwie nazywano "reakcją". Sugerowano, że są oni opłacani przez imperialistów, pracują dla Ameryki, lub wysługują się faszystom, czyli Niemcom. Dziś także niewiele potrzeba, aby zostać "ruskim agentem". Nie trzeba nawet wspominać o Rosji. Wystarczy kwestionować decyzje rządu Prawa i Sprawiedliwości lub ośmielić się krytykować USA.
W tym swoistym "polowaniu na czarownice" prym wiedzie niejaki Marcin Ludwik Rey. Człowiek o niejasnym rodowodzie, który pojawił się praktycznie znikąd. Któregoś dnia po prostu założył profil na facebooku "Rosyjska V kolumna w Polsce", gdzie opisywał sylwetki Polaków kontestujących politykę PiS. Co ciekawe, większość z omawianych, a w zasadzie pomawianych ludzi reprezentowała szeroko rozumianą prawicę. Można więc powiedzieć, że Marcin Ludwik Rey skupił się na niszczeniu patriotycznej konkurencji obecnego obozu władzy. Jego argumenty szybko podchwycił jednak mainstream, powołując się na facebookowe wpisy "niezależnego eksperta, tropiciela ruskiej agentury".
Krok dalej poszła ostatnio red. naczelna Tv Republika - Dorota Kania, która na łamach "Gazety Polskiej" opublikowała artykuł: "Kremlowska ośmiornica". Aby zostać "agentem wpływu Kremla" zdaniem red. Kani wystarczy znaleźć się na facebooku w jednej grupie dyskusyjnej z opisanymi przez Reya "agentami".
Manipulacje Doroty Kani są powszechnie znane i dotyczą tak wielu osób, że red. naczelna Tv Republika wielokrotnie musiała stawać przed obliczem wymiaru sprawiedliwości. Niedawno Sąd Najwyższy dokonał kasacji wyroku uniewinniającego dziennikarkę od zarzutu pomówienia redaktora naczelnego „Warszawskiej Gazety”. Wcześniej Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że Kania pisała nieprawdę, ale robiła to nieświadomie, więc nie kwalifikuje się to do odpowiedzialności karnej. O rzetelności dziennikarskiej i staranności pracy nikt nie wspominał. Jak widać w 21 numerze (2018) tygodnika "Gazeta Polska", twórcza nieświadomość Doroty Kani trwa w najlepsze.
Polska śmietnikiem Europy.
Nie tylko nieuczciwi dziennikarze czują się bezkarni. Ostatnio Polską wstrząsnęła fala pożarów prywatnych składowisk odpadów. Po tym jak na początku roku Chiny opublikowały listę surowców, których nie przyjmują już do utylizacji, nasz kraj zalała fala śmieci. Każdego dnia TIR-y z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch przywożą na terytorium Rzeczypospolitej setki ton śmieci, z którymi nie ma co robić. Spalarnie i sortownie nie nadążają z przerobem kolejnych transportów, a góry odpadów rosną. Biznes się kręci, bo na tonie śmieci można zarobić nawet kilkaset złotych. Niektórzy zakładają fikcyjne firmy, których "towar" zalega latami na wydzierżawionych placach. Inni składują śmieci nielegalnie. Coraz częściej jednak taki proceder kończy się gigantycznym pożarem, kosztowną akcją gaśniczą, skażeniem środowiska i uprzątnięciem terenu na koszt podatnika. Winnych próżno szukać. Nawet jeśli uda się ich doprowadzić przed oblicze sądu, udowodnienie podpalenia graniczy niemal z cudem. Najczęściej sprawa kończy się wyrokiem w zawieszeniu lub nałożeniem grzywny w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Cóż to znaczy w obliczu milionowych zysków.
---------------------------------------------[wsparcie programu]---------------------------------------------
Zrzutka na studio: https://zrzutka.pl/nowe-studio-dla-emisji
Mecenat na patronite: https://patronite.pl/emisjatv
Konto SRCh: http://emisja.tv/programy/o-nas/
PayPal: redakcja@emisja.tv
Wojna hybrydowo-pierogowa.
Niczym w PRL-u wraca jak bumerang temat "ruskiej agentury". Niegdyś ludzi krytykujących system, czy władzę pogardliwie nazywano "reakcją". Sugerowano, że są oni opłacani przez imperialistów, pracują dla Ameryki, lub wysługują się faszystom, czyli Niemcom. Dziś także niewiele potrzeba, aby zostać "ruskim agentem". Nie trzeba nawet wspominać o Rosji. Wystarczy kwestionować decyzje rządu Prawa i Sprawiedliwości lub ośmielić się krytykować USA.
W tym swoistym "polowaniu na czarownice" prym wiedzie niejaki Marcin Ludwik Rey. Człowiek o niejasnym rodowodzie, który pojawił się praktycznie znikąd. Któregoś dnia po prostu założył profil na facebooku "Rosyjska V kolumna w Polsce", gdzie opisywał sylwetki Polaków kontestujących politykę PiS. Co ciekawe, większość z omawianych, a w zasadzie pomawianych ludzi reprezentowała szeroko rozumianą prawicę. Można więc powiedzieć, że Marcin Ludwik Rey skupił się na niszczeniu patriotycznej konkurencji obecnego obozu władzy. Jego argumenty szybko podchwycił jednak mainstream, powołując się na facebookowe wpisy "niezależnego eksperta, tropiciela ruskiej agentury".
Krok dalej poszła ostatnio red. naczelna Tv Republika - Dorota Kania, która na łamach "Gazety Polskiej" opublikowała artykuł: "Kremlowska ośmiornica". Aby zostać "agentem wpływu Kremla" zdaniem red. Kani wystarczy znaleźć się na facebooku w jednej grupie dyskusyjnej z opisanymi przez Reya "agentami".
Manipulacje Doroty Kani są powszechnie znane i dotyczą tak wielu osób, że red. naczelna Tv Republika wielokrotnie musiała stawać przed obliczem wymiaru sprawiedliwości. Niedawno Sąd Najwyższy dokonał kasacji wyroku uniewinniającego dziennikarkę od zarzutu pomówienia redaktora naczelnego „Warszawskiej Gazety”. Wcześniej Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że Kania pisała nieprawdę, ale robiła to nieświadomie, więc nie kwalifikuje się to do odpowiedzialności karnej. O rzetelności dziennikarskiej i staranności pracy nikt nie wspominał. Jak widać w 21 numerze (2018) tygodnika "Gazeta Polska", twórcza nieświadomość Doroty Kani trwa w najlepsze.
Polska śmietnikiem Europy.
Nie tylko nieuczciwi dziennikarze czują się bezkarni. Ostatnio Polską wstrząsnęła fala pożarów prywatnych składowisk odpadów. Po tym jak na początku roku Chiny opublikowały listę surowców, których nie przyjmują już do utylizacji, nasz kraj zalała fala śmieci. Każdego dnia TIR-y z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch przywożą na terytorium Rzeczypospolitej setki ton śmieci, z którymi nie ma co robić. Spalarnie i sortownie nie nadążają z przerobem kolejnych transportów, a góry odpadów rosną. Biznes się kręci, bo na tonie śmieci można zarobić nawet kilkaset złotych. Niektórzy zakładają fikcyjne firmy, których "towar" zalega latami na wydzierżawionych placach. Inni składują śmieci nielegalnie. Coraz częściej jednak taki proceder kończy się gigantycznym pożarem, kosztowną akcją gaśniczą, skażeniem środowiska i uprzątnięciem terenu na koszt podatnika. Winnych próżno szukać. Nawet jeśli uda się ich doprowadzić przed oblicze sądu, udowodnienie podpalenia graniczy niemal z cudem. Najczęściej sprawa kończy się wyrokiem w zawieszeniu lub nałożeniem grzywny w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Cóż to znaczy w obliczu milionowych zysków.
---------------------------------------------[wsparcie programu]---------------------------------------------
Zrzutka na studio: https://zrzutka.pl/nowe-studio-dla-emisji
Mecenat na patronite: https://patronite.pl/emisjatv
Konto SRCh: http://emisja.tv/programy/o-nas/
PayPal: redakcja@emisja.tv
Film znajduje się w katalogu: Studio eMisja
więcej
Komentarze
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie (zobacz naszą politykę). Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki. RODO - Informacje