To jest dziwny film Leosa Caraxa o mężczyźnie z wyższych sfer zaręczonym z równie wysoko urodzoną dzierlatką, który oddaje swoje serce snującej się po mieście i lasach kobiecie o której wie nic i porzuca swoje dostatnie życie by rozpocząć z nią wielką włóczęgę. Coś a la French Lieutenants Woman w wersji francuskiej i hardkorowej. Zamieszczam i obejrzałam głównie ze względu na Katerinę Golubevą, grającą główną rolę kobiecą, wypatrzyłam ją w J ai pas sommeil Claire Denis, zamieszczonym wcześniej po angielsku przeze mnie, gdzie tajemnicza i zblazowana snuje się nocami po Paryżu. Wyglądała mniej więcej jak Vanessa Paradis i zwiedziona tym podobieństwem uznałam ją za Francuzkę, ze zdumieniem odkryłam że była Rosjanką. Hipnotyzująca kobieta, ciężko od niej oczy oderwać, od razu zapałałam do niej afektem. Choć w Poli X wygląda niekorzystnie w tych rozkudłanych włosach, znacznie efektowniej się prezentowała w Nie Mogę zasnąć. Później dowiedziałam się że w 2011 zmarła, nie podano oficjalnie przyczyny śmierci ale podobno wiele lat zmagała się z depresją i odebrała sobie życie.
BTW gdy czytam te orędzia twierdzące że aborcja to nie kwestia MORALNOSCI ani nie kwestia IDEOLOGICZNA tylko WOLNOSCI i ZDROWIA to szlag mnie trafia, trudno o kwestię bardziej ideologiczną i tyczącą moralności, ogólnie rzecz biorąc jestem w zasadzie za dostępem do aborcji do ustalonego tygodnia, ale gdy widzę te ordynarne postulaty typu ABORCJA BEZ GRANIC to mdli mnie na myśl i sprzeciwiam się temu by to skrajnie problematyczne zagadnienie zostało redukowane ledwie do oręża w walce politycznej. To antyhumanistycznie, antyintelektualne i poniżej ludzkiej godności. Jak można mieć tak wyprany feminizmem mózg by poważnie twierdzić że aborcja to nie problem moralny??? Każda decyzja o przerwaniu ciąży jest dylematem moralnym i bardzo dobrze, mimo, że jestem za dostępem do aborcji powinna nadal być dyskutowana, oceniania etycznie i przedstawiana sprawiedliwie i obiektywnie w dyskursie publicznym. a ludziom którzy beztrosko mówią:
Ale co to cię obchodzi, nie chcesz aborcji to jej nie rób
odpowiem że jeszcze niedawno w USA pewnie mówiono:
Nie chcesz niewolnika, to go nie miej...
BTW gdy czytam te orędzia twierdzące że aborcja to nie kwestia MORALNOSCI ani nie kwestia IDEOLOGICZNA tylko WOLNOSCI i ZDROWIA to szlag mnie trafia, trudno o kwestię bardziej ideologiczną i tyczącą moralności, ogólnie rzecz biorąc jestem w zasadzie za dostępem do aborcji do ustalonego tygodnia, ale gdy widzę te ordynarne postulaty typu ABORCJA BEZ GRANIC to mdli mnie na myśl i sprzeciwiam się temu by to skrajnie problematyczne zagadnienie zostało redukowane ledwie do oręża w walce politycznej. To antyhumanistycznie, antyintelektualne i poniżej ludzkiej godności. Jak można mieć tak wyprany feminizmem mózg by poważnie twierdzić że aborcja to nie problem moralny??? Każda decyzja o przerwaniu ciąży jest dylematem moralnym i bardzo dobrze, mimo, że jestem za dostępem do aborcji powinna nadal być dyskutowana, oceniania etycznie i przedstawiana sprawiedliwie i obiektywnie w dyskursie publicznym. a ludziom którzy beztrosko mówią:
Ale co to cię obchodzi, nie chcesz aborcji to jej nie rób
odpowiem że jeszcze niedawno w USA pewnie mówiono:
Nie chcesz niewolnika, to go nie miej...