Po pierwsze Grimes podobno nie znosi swojego nazwiska, stąd jej ksywa,
idiotka, dziarskie nazwisko, sama bym takim nie wzgardziła.
Po drugie to klasyk ze złotego okresu Chabrola, o małomiasteczkowym rzeźniku, w chwili gdy to piszę ktoś z góry ubija chyba mięso na sznycel, nie żartuję, który może ale nie musi być seryjnym mordercą. Właściwie w filmie niewiele się dzieje, ale podoba mi się ta senna atmosfera. Jedyny problem to obsada, mianowicie posągowa Stephane Audran jako prowincjonalna nauczycielka? Oh, litości. W sam raz na niedzielne popołudnie.
BTW Grimes popełniła jedną z najlepszych piosenek jakie słyszałam czyli Vanessę.
idiotka, dziarskie nazwisko, sama bym takim nie wzgardziła.
Po drugie to klasyk ze złotego okresu Chabrola, o małomiasteczkowym rzeźniku, w chwili gdy to piszę ktoś z góry ubija chyba mięso na sznycel, nie żartuję, który może ale nie musi być seryjnym mordercą. Właściwie w filmie niewiele się dzieje, ale podoba mi się ta senna atmosfera. Jedyny problem to obsada, mianowicie posągowa Stephane Audran jako prowincjonalna nauczycielka? Oh, litości. W sam raz na niedzielne popołudnie.
BTW Grimes popełniła jedną z najlepszych piosenek jakie słyszałam czyli Vanessę.