Dodał: eMisjaTv
To już szósty raz, gdy na kilka godzin centrum Łodzi opanowała prawie dwutysieczna grupa młodych narodowców, a wszystko za sprawa kolejnej edycji marszu Idzie Antykomuna. Choć w ciągu ostatniego tygodnia podobne marsze przeszły ulicami wszystkich większych miast w Polsce, to właśnie łódzki pochód ma największą rangę -- wszystko za sprawą wciąż silnych struktur lewicy, której podczas wszystkich wyborów przypada spora część głosów.
W tym roku łódzkich narodowców oprócz kibiców z Widzewa i ŁKSu wspomogli także działacze MW i ONRu z Mazowsza, Górnego i Dolnego Śląska, Małopolski, Lubelszczyzny, Częstochowy, Kujaw, Wielkopolski, a nawet wybrzeża! Przede wszystkim do Łodzi zjechali ogólnopolscy liderzy ruchów narodowych: Robert Winnicki -- prezes Młodzieży Wszechpolskiej, szef Obozu Narodowo-Radykalnego oraz Witold Tumanowicz -- prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Jeszcze przed rozpoczęciem pikiety doszło do pierwszej prowokacji, gdy publicysta Leszek Jażdżewski pojawił się w Pasażu Schillera z transparentem, na którym widniała data „16 grudnia 1922" z dopiskiem „Pamiętamy". (W tym dniu Eligiusz Niewiadomski z pobudek narodowych zastrzelił pierwszego prezydenta RP - Gabriela Narutowicza -- masona o lewicowych poglądach, któremu tuż przed wyborami wydano w trybie ekspresowym obywatelstwo polskie. -- przyp. autora).
Po krótkiej konferencji prasowej organizatorzy marszu wygłosili swe przemówienia, w których upomnieli się o konieczność wymierzenia sprawiedliwości komunistycznym zbrodniarzom, bez względu na wiek i okoliczności, czyli tak jak ma to miejsce w przypadku nazistów.
Podczas pikiety uczestnicy wielokrotnie skandowali hasła przeciw tzw. postkomunie, czyli „nowym zdrajcom narodu", w poczet których weszła większość czołowych polityków naszego kraju. Liderzy ruchu narodowego zaznaczyli jednak, że sami nie zamierzają tworzyć partii politycznej, gdyż idea społecznego nurtu i wielkiej roli zwykłych obywateli w pełni pokrywa się z ich planem dokonania w Polsce przemian.
Marsz zakończono pod pomnikiem ofiar komunizmu, gdzie złożono kwiaty, odśpiewano hymn państwowy i symbolicznie spalono flagę Unii Europejskiej. Po szeregu apeli o nieustanną pracę i walkę dla dobra Polski zgromadzenie „Antykomuny" rozwiązano, a jej uczestnicy udali się na koncert zespołów narodowych, gdzie prowadzono zbiórkę pieniędzy na Wigilię dla dzieci z jednego z łódzkich domów dziecka.
W tym roku łódzkich narodowców oprócz kibiców z Widzewa i ŁKSu wspomogli także działacze MW i ONRu z Mazowsza, Górnego i Dolnego Śląska, Małopolski, Lubelszczyzny, Częstochowy, Kujaw, Wielkopolski, a nawet wybrzeża! Przede wszystkim do Łodzi zjechali ogólnopolscy liderzy ruchów narodowych: Robert Winnicki -- prezes Młodzieży Wszechpolskiej, szef Obozu Narodowo-Radykalnego oraz Witold Tumanowicz -- prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Jeszcze przed rozpoczęciem pikiety doszło do pierwszej prowokacji, gdy publicysta Leszek Jażdżewski pojawił się w Pasażu Schillera z transparentem, na którym widniała data „16 grudnia 1922" z dopiskiem „Pamiętamy". (W tym dniu Eligiusz Niewiadomski z pobudek narodowych zastrzelił pierwszego prezydenta RP - Gabriela Narutowicza -- masona o lewicowych poglądach, któremu tuż przed wyborami wydano w trybie ekspresowym obywatelstwo polskie. -- przyp. autora).
Po krótkiej konferencji prasowej organizatorzy marszu wygłosili swe przemówienia, w których upomnieli się o konieczność wymierzenia sprawiedliwości komunistycznym zbrodniarzom, bez względu na wiek i okoliczności, czyli tak jak ma to miejsce w przypadku nazistów.
Podczas pikiety uczestnicy wielokrotnie skandowali hasła przeciw tzw. postkomunie, czyli „nowym zdrajcom narodu", w poczet których weszła większość czołowych polityków naszego kraju. Liderzy ruchu narodowego zaznaczyli jednak, że sami nie zamierzają tworzyć partii politycznej, gdyż idea społecznego nurtu i wielkiej roli zwykłych obywateli w pełni pokrywa się z ich planem dokonania w Polsce przemian.
Marsz zakończono pod pomnikiem ofiar komunizmu, gdzie złożono kwiaty, odśpiewano hymn państwowy i symbolicznie spalono flagę Unii Europejskiej. Po szeregu apeli o nieustanną pracę i walkę dla dobra Polski zgromadzenie „Antykomuny" rozwiązano, a jej uczestnicy udali się na koncert zespołów narodowych, gdzie prowadzono zbiórkę pieniędzy na Wigilię dla dzieci z jednego z łódzkich domów dziecka.