Dodał: Grzegorz_Cholewa1
Trwający 620 minut obraz Filipin w latach 80. Zaczynający się jak rasowe slow cinema, od kilku- do kilkunastominutowych scen ukazujących codzienność bohaterów. Następnie przechodzi powoli w opowieść o ich dramatach. Dopiero około trzeciej godziny jesteśmy w stanie rozróżnić konkretne wątki, a wtedy twórca bez oporów pozwala sobie rozwinąć następne. Diazowi nigdzie się nie spieszy. Chce by kamera zarejestrowała wszystko, co mu leży na sercu. Poznajemy styl życia jego rodaków, pasje (ulubione radiowe audycje są wysłuchiwane z całą rodziną po obiedzie) oraz szereg problemów zgotowanych przez los. Poszczególne nowele czasami się urywają, czasami doczekują swego finału. Nie należy ich traktować na równi, bo żadna nie ma swej wagi. Diaz nie kalkuluje, pozwala historiom trwać, dopóki same nie odpłyną gdzieś w dal.