Czy możesz SAM naprawić swój związek?00:10:29

zwiń opis video pokaż opis video
Dodał: RobertMarchel
Kiedy Twój związek nie jest w najlepszej kondycji albo wręcz jest w kryzysie - to czy możesz go naprawić sam? Czy może koniecznie oboje musicie zacząć pracować nad tą relacją? W tym filmie opowiem Ci o jednym z największych złudzeń, które bardzo utrudnia pracę nad związkiem.

Chcesz otrzymać moją książkę jako pierwszy?
Zapisz się na listę oczekujących: https://www.lovesystem.pl/ksiazka-lista-oczekujacych

Kurs 6 błędów, które łamią równowagę zaangażowania
https://www.lovesystem.pl/bledy-w-rownowadze99

Znajdź mnie
Strona:
http://jakzdobywac.pl - szeroko o relacjach damsko-męskich
Facebook:
http://www.facebook.com/robertmarchel

Kanał na którym jesteś porusza tematykę relacji damsko-męskich - a jeszcze więcej wiedzy w tym temacie znajdziesz w moich kursach, których pełna lista jest dostępna tutaj: https://kursy.jakzdobywac.pl/

Bardzo często mamy tendencje do przypisywania sobie zasług za osiągnięcia i odwrotnie z porażkami - mamy tendencję do zwalania winy na wszystkich dookoła. To mechanizm obronny, który ujawnia się w wielu sytuacjach, nie tylko w związkach.

Zanim odniesiemy to zjawisko do związków, zobaczmy jak bardzo niszczący jest to błąd w codziennym życiu. Wyobraźmy sobie, że otwierasz nową restaurację - ale od początku generuje straty.

Właśnie w takiej sytuacji mamy skłonności do tłumaczenia sobie, dlaczego nam nie wyszło. Może to konkurencyjna zgarnęła Ci cały ruch, może pracownik nie potrafił przyciągnąć klientów, może Twój kucharz za mało się starał.

Im bardziej zaczynasz wierzyć w takie wymówki, tym bardziej odsuwasz odpowiedzialność od siebie. I oczywiście możesz się czuć z tym lepiej. Jednak taka postawa sprawia, że jesteś bezbronny. W takiej sytuacji jesteś ofiarą, która tylko może czekać aż coś się samo zmieni.

Żeby pokonać ten błąd i znowu przejąć kontrolę nad sytuacją, trzeba przyjąć dokładnie odwrotną postawę. Wyobraź sobie, że bierzesz pełną osobistą odpowiedzialność za wszystko co nie działa. Wtedy ciągle zastanawiasz się co TY możesz zrobić lepiej w tej sytuacji. To jest trudne, bo wymaga pokory.

I dokładnie z taką samą postawą trzeba podejść do problemów w Twoim związku. Przy pierwszej okazji, kiedy uwierzysz, że Twój partner jest toksyczny, musi pójść na terapię, albo po prostu musi się zmienić - stajesz się bezbronną bezsilną ofiarą.

W praktyce wygląda to tak, że podczas kryzysu każda z osób w związku doskonale widzi co jej przeszkadza w partnerze i obie te osoby nawzajem wymagają od siebie zmian. Nawet jeśli Twój partner robi 10 razy gorsze rzeczy niż Ty, to nadal nie usprawiedliwia Twojego bycia ofiarą.

Wiem, że przy okazji tego tematu pojawia się jeszcze jedno nieporozumienie. Nie chodzi o to, że Ty masz się bardziej starać o swojego partnera. W pozycji władzy nie chodzi o to, żeby się więcej starać, tylko ciągle się zastanawiać co ja mogę zrobić, żeby było między nami lepiej.

Wiem, że z tą postawą pojawia się jeszcze jeden problem. Jest bardzo niesprawiedliwa. Dlaczego to Ty masz się edukować i rozwiązywać problemy, kiedy Twój partner nie chce nawet kiwnąć palcem? Gdybyście byli konkurentami i walczyli o jakieś ograniczone zasoby, to byłaby to zrozumiała obawa. Tylko w praktyce pamiętaj, że jesteście w jednej drużynie.

Wyobraźmy sobie parę Beatę i Grześka - ich związek jest w dużym kryzysie. Beata narzeka na to, że Grzesiek jest zaborczy, zazdrosny o jej kontakty z kolegami z pracy, że jest oziębła i nie chce spędzać z nim więcej czasu. Natomiast Grzesiek ma dość, że nie dostaje tyle ciepła od Beaty, czuje się z tym sfrustrowany i bezsilny. Do tego w ich relacji jest sporo wrogości i kłótni.

W tym przykładzie ewidentnie każdy ma jakieś wymagania do drugiej strony. Beata ciągle się rozwija i czyta na temat psychologii - zaciągnęła nawet swojego partnera na terapię par - która niestety nie przyniosła żadnego efektu - Grzesiek nadal nie widzi swoich błędów. Grzesiek nawet nie jest świadomy tego, że popełnia błędy i wymaga od Beaty tego, żeby była cieplejsza i dawała więcej od siebie.

W praktyce w takich przypadkach jakieś 90% działań jest do zrobienia po stronie Grześka. To on może zrobić bardzo dużo - nawet jeśli tego nie widzi. W tej sytuacji musi przede wszystkim przestać popełniać błędy, które odpychają od niego Beatę.

Z kolei Beata nawet jeśli Grzesiek nie kiwnie palcem, nadal może zrobić bardzo dużo. Może sama zdobyć wiedzę, którą tak naprawdę w pierwszej kolejności powinien zdobyć Grzesiek, może być wobec Grześka dużo bardziej wyrozumiała.

I do tego wszystkiego każde z nich mogłoby zacząć ćwiczyć skuteczną pokojową komunikację, powinni się nauczyć jak powstaje wrogość i jak ją łagodzić, czy jak budować przyjacielską więź.

Wiem, że ta wypowiedź na pewno nie przekona jeszcze wielu sceptyków, którzy mają dobrze wyrobione zdanie o toksyczności swojego związku - dlatego mam jedno pytanie: ile czasu poświęciłeś na to, żeby się doszkolić w tym temacie? Jeśli odpowiedź brzmi ZERO, to pierwszym krokiem w takiej sytuacji jest nauka.

Komentarze